Zanim zaczniesz wertować wzrokiem ten wpis. Chcę powiedzieć, że znajdziesz w nim złotą radę w odniesieniu do blogowania i bycia blogerem. To będzie myśl, która kwitła w mojej głowie kilka lat. A 4 lata tworzenia bloga podróżniczego dało mi czas do popełnienia wielu oczywistych i mniej oczywistych błędów.
Zaczynajmy. Bloga zacząłem tworzyć w listopadzie 2015 roku. Myślałem wtedy, że kosmosem jest stworzenie od strony technicznej samej strony. Podpięcie pod domenę wydawało mi się czarną magią. A dziś powiem szczerze, że stworzenie bloga od strony technicznej od zera nie jest niczym trudnym. Na samym youtube jest masa tutoriali od A do Z jak postawić i modyfikować samą stronę w oparciu, chociażby o WordPressa. Jedyne, co potrzebujesz to chęci i czas, by do tego przysiąść i wchłonąć całą wiedzę dosłownie za darmo.
4 lata tworzenia bloga podróżniczego – co stwierdzam?
Po 4 latach jestem w stanie z czystym sumieniem stwierdzić, że całokształt, tzn. kontent, który wrzucam, kwestie wizualne, sposób mojego pisania, zasób słownictwa, wiedza praktyczna… w końcu zaczęło mi się to podobać. Wcześniej czułem, że czegoś brakuje. Poprawiałem, zmieniałem, odwracałem. Momentami było szalenie ciężko, zwłaszcza kiedy coś się wysypywało. Robisz jedno i nie działa. Dlaczego nie działa? Szukasz rozwiązania i po 10 godzinach udaje Ci się ogarnąć problem.
Swoją stronę postanowiłem robić sam. Dlaczego? Nie lubię być zależnym od innych. Wiedziałem, że mogę zapłacić komuś 3000 zł za napisanie i postawienie bloga. Jednak wiedziałem również, że jak coś mi się na tym blogu posypie to znów i znów, będę musiał komuś płacić, żeby to poprawił. Błędne, mało racjonalne koło. Jestem człowiekiem oszczędnym. Tak zostałem wychowany i szastanie pieniędzmi na prawo i lewo nie jest dla mnie normalne.
Iskra niezależności
Ta moja niezależność sprawiła, że kochałem i wciąż kocham uczyć się nowych rzeczy. Podstawy programowania, edycja grafiki, fotografia i wiele innych to wszystko, czego nauczyłem się sam. Z uporem maniaka, codziennie krok po kroku, tutorial po tutorialu czytałem i ćwiczyłem w praktyce, aż pewnego dnia doświadczyłem, że robię to już bardzo intuicyjnie i pewnie.
Dziś po 4 latach stworzyłem na blogu 197 artykułów, które zostały skomentowane 804 razy i wyświetlone 1 092 841 razy. Ilość artykułów w skali roku daje mniej więcej 1 artykuł na 7,4 dnia w skali 4 lat. Trzeba zaznaczyć, że moja regularność w tworzeniu wpisów zaczęła się jakieś 2 lata wcześniej. Na początku nie widziałem większego sensu. Ilość odwiedzin była bardzo mała. Zatraciłem cel. Później, jednak kiedy zacząłem poznawać coraz większą ilość blogerów, to zapaliło mi się zielone światełko.
Na wszystko przyjdzie czas
“Nie od razu Rzym zbudowano” – pomyślałem podczas jednej rozmowy z blogerem podróżniczym, którego odwiedzało w tamtym momencie miesięcznie 40 000 unikalnych użytkowników. Wtedy wydawało mi się to mało osiągalne. Postanowiłem, że będę cisnąć ile się da i zobaczę na własnym przykładzie. Dziś bloga Jak To daleko odwiedza miesięcznie uśredniając 26 500 użytkowników. Ta liczba w stosunku do wyjściowej, którym było totalne zero, dziś robi na mnie duże wrażenie.
Kiedy Czytelników zaczęło przybywać, moje metaforyczne skrzydła nabierały wiatru! Nie ma nic piękniejszego jak świadomość tego, że ktoś lubi czytać to, co tworzysz. A jeszcze piękniejszy jest komentarz od takiej osoby, w którym wyznaje, że wiedza czy spostrzeżenie jej się przydało lub zmotywowało do zmiany punktu widzenia. To naprawdę strasznie napędza.
Początki są trudne, cholernie trudne
Na początku mojej przygody z blogowaniem nie miałem tego motywatora. Czytelników mało, a co za tym idzie małe prawdopodobieństwo, że ktoś zostawi przychylny i napędzający komentarz. Ten czas po prostu trzeba przetrwać. Zacisnąć zęby i robić swoje.
W moim przypadku pierwsze dwa lata blogowania mógłbym określić jako: “dziecko błąkające się we mgle”. Za bardzo nie wiedziałem jak zrobić, żeby blog był blogiem z prawdziwego zdarzenia. W pewnym momencie doznałem olśnienia. Niby banał, ale pomyślałem, że wejdę na inne blogi i wiesz, co zrobię? Zobaczę jak to wygląda u nich i po prostu zacznę się wzorować. Wchodząc na inne blogi, doszło do mnie jedna ważna kwestia. Istotnym jest to jak blog wygląda, jednak jeszcze bardziej kluczowym jest to, co mnie wkurza na innych blogach.
Analizowałem wszystkie słabe strony każdego z blogów, które znałem lub znalazłem w google. Spisywałem i próbowałem je wyeliminować u siebie, te słabe strony. Z czasem zobaczyłem kolosalne efekty. Po pewnym czasie przyszły pierwsze zapytania o współpracę: “Znaleźliśmy Pana w google. Blog, jak i treści wyglądają bardzo atrakcyjnie…”. Nadarzała się okazja na pierwsze realne pieniądze z prowadzenia bloga. Ucieszyłem się. To taka wisienka na torcie.
Piszę dla siebie
Jest masa blogerów, nie tylko podróżniczych, którzy mówią: “Piszę dla siebie!”. Na początku myślałem, że tak powinno wyglądać pisanie bloga, czyli powinienem pisać go dla siebie. Jak się okazało… gadali głupoty. Pisanie bloga dla siebie kończy się w momencie, kiedy autor – twórca – bloger klika przycisk OPUBLIKUJ. Wtedy w swoisty sposób upublicznia swoje dzieło. Tym ruchem daje do zrozumienia, że chce dzieli się tym, co stworzył.
Jeśli ktoś pisze bloga dla siebie, to nie pokazuje innym tego w internecie. Trzyma wszystko na serwerze, tylko dla siebie. W sumie nie znam takich blogerów. Wtedy nawet nie zasłużyłby na miano blogera, tylko pisarza?
Chciałbym jednak zwrócić uwagę na to, że powyżej zaprezentowana myśl sprawiła, iż zacząłem bardziej skupiać się na tym, jak działa blogowanie.
Chciałem stworzyć społeczność – Jak To daleko
Kiedy zrozumiałem, że pisze dla siebie i dla innych zapragnąłem stworzyć społeczność. Grupę ludzi, którzy będą regularnie mnie śledzić, czytać moje wpisy, oglądać zdjęcia mojego autorstwa, oglądać moje filmy z podróży. Zacząłem rozumieć, że jeżeli nie poprawię stylu pisania, sposobu prezentowania fotografii, czy też nie nauczę się czym jest pozycjonowanie, seo i inne aspekty to będę mógł powtarzać: “Bloguję dla siebie!”. Jak kiedyś ktoś mądry powiedział: “Jak nie ma wyników, to są wymówki”.
Dziś zrealizowałem swój cel. Społeczność nazywana dumnie Ekipą jest ze mną. Są Czytelnicy, którzy udzielają się bardzo aktywnie, inni nie odzywają się w ogóle, a jeszcze inni wysyłają mi wiadomości, kiedy coś ciekawego dzieje się w ich życiu. Ja dzielę się z nimi swoim życiem, a oni ze mną swoim. To piękne uczucie mieć wokół siebie ludzi, których na dobrą sprawę zna się jedynie z internetu.
EKIPA na pokładzie Jak To daleko
Ekipa to moje ziomeczki! To nikt inny jak Czytelnicy! Jadą ze mną w każdą podróż. Jak jest ciężko wspierają. Jak odwalę coś głupiego to stawiają do pionu. Czasem siedzą cicho, bo im się nie chce. Różnie bywa. Jednak jak ich potrzebuję zawsze żelazna część jest gotowa mnie wesprzeć.
Po 4 latach rozwijania się w kwestii fotografii i social mediów na istagramie udało się skupić 16 200 Czytelników. Ludzi zainteresowanych podróżami, przygodą i tanim podróżowaniem. To ludzie, którzy lubią czytać, oglądać i słuchać o świecie.
https://www.instagram.com/p/BuD5pVWAUrz/
Podobnie sytuacja ma się z Facebookiem. Co prawda Fanpage na Facebooku, był założony jako pierwszy! W sumie od tego wszystko się zaczęło. Fanpage – blog – instagram – youtube i tak poszło. Dziś na Facebooku jest nas 10 400 Czytelników! A w grupie Podróżnicza Grupa Wsparcia, aż 1060 ludzi gotowych sobie pomóc.
Nie można zapominać również o kanale youtube, na którym opublikowałem masę filmów reportażowych, które skupiły na dzień dzisiejszy 3 625 subskrybentów i zostały wyświetlone w sumie 448 822 razy. Żmudna i ciężka praca, która dała mi wiedzę z zakresu operowania kamerą, tworzenia scenariuszy, pracy przed kamerą, montażu, pojęcia jak działa dźwięk, etc.
Pieniądze z bloga podróżniczego
Ludzie myślą, że z pisania bloga są pieniądze. To dziś odpowiadam. Z pisania bloga nie ma pieniędzy – tak bezpośrednio. One przychodzą później. Blog to swoista wizytówka, która ma zachęcić potencjalnego odbiorcę. To Twoje rozbudowane CV i portfolio.
Po 4 latach zacząłem otrzymywać zapytania o współprace związane z recenzowaniem produktów turystycznych. Po 4 latach otrzymałem masę propozycji wystąpień publicznych. Z niektórych skorzystałem i nabiło mi się ponad 350 wystąpień publicznych. Po 4 latach dostałem propozycje związane z linkowaniem. Po 4 latach zaimplementowałem na bloga reklamy, które generują przychód. Po tym całym czasie od początku do teraz mój blog spełnia swoją funkcję, taką jak zawsze chciałem.
Tyle czasu mi zajęło, żebyś po wpisaniu w google: ‘jak to daleko’ zobaczył mojego bloga. Tyle czasu mi zajęło, żebyś po wpisaniu frazy długiej, np. ‘jakimiuk podróże’ również, żebyś trafił do mnie. Jak wpiszesz ‘prezentacje podróżnicze’ to zawitasz również na Jak To daleko. To wszystko nauka i inwestowanie w rozwój.
Jak widzisz działa tutaj zasada góry lodowej. Nawet nie zdajesz sobie, jak wiele pracy potencjalny bloger wkłada w tworzenie. Dopiero, kiedy zostanie dostrzeżony widzisz czubek góry lodowej. Nie myślisz wtedy o masie energii, którą włożył i zapewne wciąż wkłada w rozwój swojego dorobku. Z czasem zrozumiesz, co mam na myśli.
Złota rada dla blogerów
Co zrobić, żeby się udało? Pytanie tylko, co uważasz przez pryzmat słowa: ‘udało’? Myślę, że masz na myśli sukces w mniejszym lub większym ujęciu – tak? Jedyne, co mogę Ci powiedzieć to po prostu rób robotę! Nikt za Ciebie nic nie zrobi. Przyjdą dni zawahania i tak samo jak przyszły odejdą. Myślisz, że ja nie miałem momentów słabości? Kiedy myślałem sobie: “Po jakiego groma mi to?”. Miałem i to sporo! Jednak w mig przypominałem sobie, po co to robię! O właśnie! Ustal sobie cel i konsekwentnie go realizuj.
Konsekwencja to moja złota rada dla Ciebie. Wystarczy robić, coś odpowiednio długi czas, by stać się w tym specjalistą. Jak widzisz, czas jest nieodłącznym elementem. Rób, rób, rób, a w pewnym momencie wyjdzie i ktoś Cię dostrzeże.
Jeśli nie znajdziesz w sobie uporu i nie uodpornisz się na gadanie ludzi, którzy nic nie robią, a lubią kłapać to niestety niezależnie od tego, co zaczniesz robić zawsze, będzie kończyło się to fiaskiem. Sukces wymaga pewności siebie.
Podsumowanie
Pamiętaj, że to Ty decydujesz, kim będziesz w życiu. Idź spokojnie do celu. Nie przejmuj się ludzką zazdrością, docinkami, negatywnymi komentarzami, które nic nie wnoszą. Nie przejmuj się porażkami i tym, że komuś nie podoba się, co robisz. Jeśli Ty uważasz, że robisz dobrze to tak jest. Nie pozwól innym, by mieli nawet najmniejszy wpływ na Twoją osobę. Ty wyznaczaj trajektorię i trendy. Doceniaj przy tym ludzi, którzy Cię wspierają. To dzięki nim możesz być lepszym człowiekiem.
Wypadałoby już kończyć. Pamiętaj również, że posiadanie bloga daje duże pole do manewru. Jako autor stajesz się opiniotwórczy. Możesz napisać o wszystkim i wyrazić swoje zdanie w najbardziej kuriozalny sposób. Po prostu możesz! Jesteś dyrektorem, szefem, kierownikiem, mistrzem, sekretarką, redaktorem… Pełnisz wszystkie funkcje i to Ty decydujesz. Pamiętaj o tym. To ważne.
Koniecznie zajrzyj do wpisów, które wyszły w przeszłości. One również poszerzą nieco Twoją wiedzę w tematyce blogowania: Pisanie bloga – czy warto i co daje? oraz Blogi podróżnicze – dobre źródło wszystkiego.
Trzymam za Ciebie kciuki! Pamiętaj! Blog sam się nie napisze. Do dzieła!
komentarze: 27
Witam, mam niezwykle ważne pytanie, na które ciężko mi znaleźć odpowiedź. Jak ma się prowadzenie bloga podróżniczego do ubiegania się o wizy turystyczne? Czy autor takiego bloga powinien się ubiegać o wizę dziennikarską? Czy może to utrudniać procedury wjazdu do niektórych państw? Procedury wjazdowe to dla mnie ważny aspekt, którego wielu blogerów unika jak ognia, skupiając się na “ciekawej” części wyjazdu, a jakby nie patrzeć wjazd do kraju jest paradoksalnie najważniejszą częścią wycieczki – jeśli cię nie wpuszczą nici ze zwiedzania. Mam nadzieję, że tutaj nareszcie uzyskam odpowiedź.
Wpadłam na Twój wpis bo szukam motywacji, inspiracji … i sama nie wiem czego … może dobrego słowa. I wiesz, czytam i myślę, zajebisty człowiek. Bardzo szczere i prawdziwe jest to co piszesz. I chociaż ja z podróżami mam niewiele wspólnego, to będę tu zaglądać. Trzymaj się 🙂
Evelka, bardzo mi miło, jak czytam takie słowa. Mam nadzieję, że odnalazłaś motywację w tworzeniu bloga i idziesz do przodu jak burza. Miłego dnia!
Fajna osobista historia 🙂
Kupa czasu i masa materiału do przemyśleń. Piszesz mądre rzeczy !
Dziękuję bardzo Macieju! Jak widać czas robi swoje i człowiek próbuje wyciągać wnioski z różnym skutkiem.
Uhh… mam za sobą dwa lata blogowania i jestem na rozdrożu… Ten wpis dał mi sporo do myślenia.
2 lata to kawał czasu! Działaj i wyciągaj wnioski, a będzie tylko lepiej!
Podsumowanie świetne. Sama prowadziłam bloga podróżniczego przez lat (teraz mam nowego), nasze doświadczenia są skrajnie różne. Ale najlepsze jest to, że mogę się na podstawie twoich sporo nauczyć 🙂
Ines, bardzo się cieszę, że wiedza zawarta we wpisie jest dla Ciebie wartościowa. Ciekaw jestem na jaką tematykę się przerzuciłaś po podróżach? 🙂
Witaj, wielkie dzieki za Fajny artykuł
Z pisaniem bloga nie jest tak łatwo. Widze ze nie tylko ja staram sie wszystko zrobic od podstaw samemu nie płacąc nikomu za postawienie strony. Swojego bloga założyłem w 2013 roku i od tego czasu myśląc o blogu mysle ciężka praca, przynosząca wiele radości. Taka sama z siebie próba swojej wytrwałości 🙂 podziwiam ludzi którzy w zaledwie 4 lata osiągneli tak wiele. U mnie to jeszcze sporo pracy. Podejście moje bez zmian, zawsze lubiałam sie dzielić swoimi spostrzezeniami. Jeśli ktos lubi czytać to co napisze jest dla mnie motorem do pracy 🙂 pozdrawiam serdecznie i zycze wielu sukcesów 🙂
Czasami przychodzą takie gorsze dni, kiedy zaczynasz zadawać sobie pytania – czy to ma sens? czy nie lepiej to zostawić? Wtedy z pomocą przychodzi właśnie taki tekst, który podnosi człowieka na duchu, pokazuje, że inni też nie mają (nie mieli) łatwo. Nie wiem dlaczego, ale mamy zakodowane w głowach, że wszystko się szybko robi, niemalże na klaśnięcie rękoma… Tomek, dzięki za ten wpis, dał mi do myślenia.
A to prawda! Dziękuję za dopełnienie! 🙂
Gratuluję wyników, imponujące liczby. Dziwi mnie tylko to, że nie odpowiadasz na komentarze, szanuj czytelnika swego, bo nie będzie wracał:)
W wolnych chwilach odpowiadam. Dziękuję za troskę. <3
Witam Panie Tomaszu.
Bardzo inspirujący ten wpis. Jesteśmy z przyjacielem na początku tej drogii i warto jest czytać o tym, że każdemu jest ciężko na początku. Zapraszam do nas jak znajdzie Pan czas, żeby zerknąć. Narazie brakuje nam regularności i wiedzy, ale staramy się robić wszystko lepiej z każdym dniem.
Pozdrawiam serdecznie Krzysztof
Czasami kiedy przychodzą te gorsze dni zachodzi potrzeba przeczytania właśnie takiego wpisu… Nie znasz człowieka osobiście, a jednak mu wierzysz i widzisz, że osoba taka jak ty sumiennością i ciężką pracą osiągnęła sukces. Wielkie dzięki za dobrą motywację 😉
Zbieram się od roku z pisaniem bloga, bo zaczyna mi się już wszystko mieszać i jeśli nie uporządkuję prawie 50 wypadów do mojej kochanej Turcji i 52 odwiedzonych krajów, to zacznę zapominać co gdzie i kiedy 😉 Wskazówki bardzo dobre, dużo podróży życzę !!!
Mega wpis! pochłonąłem go w sekundę. Właśnie czegoś takiego potrzebowałem. Sam zacząłem pisać bloga miesiąc temu, zauważyłem że to praca na pełen etat. Kupa roboty i masa wiedzy do przyswojenia, wszystko jest tak jak piszesz. Ale nie poddajemy 😉 Życzę Ci dalszej wytrwałości !
Kawał czasu! 4 lata przy prowadzeniu bloga to bardzo długo i bez konsekwencji , determinacji i uporu nie jest to wykonalne. Tomku – kolejnych 4 lat życzę!
Spodziewalem sie wiekszej dawki konkretnych dzialan…Samym dazeniem do celu i ciezka praca nie da sie wybic z blogiem. Bez dobrej znajomosci pozycjonowania strony nawet najlepsze merytorycznie wpisy znikna w otchlani internetu.
Jak doczytałem momentu o przychodzących momentach słabości… ehh znam to aż za dobrze. Szczególnie jak jakiś znajomy zaczyna się pod nosem podśmiechiwać i pytać, po co marnuje czas na pisanie bloga 😐
Jesteś silny, uparcie dążysz do celu. Masz dużo pomysłów i je realizujesz. Poznałam Ciebie jakieś ponad 3 lata temu, dzięki Radio “Trójka”. Zachwycona jestem tym co robisz. Gratuluję!!!!!! Podróże też są moją pasją, ale na własny użytek. Ciebie wspieram myślą , słowem i modlitwą. Wierzę, że wszystkie Twoje marzenia będą spełnione.
Ej, no zawiodłem się trochę, bo liczyłem, że dasz namiar na jakąś drogę na skróty 😉 A tu znów tylko konsekwencja, niezrażanie się i ten Rzym, co go nie od razu zbudowali. Jedyna pociecha w tym, że, jak widać, nie tylko same podróże, ale i podróżnicze blogowanie kształci. Pozdrawiam!
hmmm tekst kawał konkretnego drewna.
Drewno jest mocne, naturalne, potrzebne, twarde, proste i piękne.
asia