Fotografia smartfonem w podróży, czy to zdaje egzamin? Często dostaję wiadomości typu: “Tomek ratuj! Przymierzam się do zakupu aparatu i jestem pod ścianą! Przejrzałem już cały internet i wciąż nie mam zielonego pojęcia, co wybrać. A może zamiast aparatu – dobry smartfon i fotografowanie smartfonem w podróży? To straszne, bo inwestycja w sprzęt to nie 500 złotych, tylko zapowiada się o wiele więcej. Możesz poradzić?”.
W takich chwilach wracam myślami do własnych rozterek. Miałem tak samo. Czułem frustrację i gniew na samego siebie. Nie potrafiłem zdecydować. Na rynku jest tak duży wybór aparatów i smartfonów, że mózg po prostu paruje już po godzinie porównywania. Musisz wybrać body. Później zastanawiasz się, czy lepiej to uszczelnione o kilka stówek droższe, czy jednak nieuszczelnione, bo jest lżejsze i tańsze. I tak w koło. Po kilku godzinach odchodzisz od komputera z niczym.
Fotografia smartfonem w podróży, czy to ma sens?
Jedynym pytaniem, jakie musisz sobie zadać jest: “Jaki sposób podróżowania reprezentujesz?”. To na dobrą sprawę najistotniejszy aspekt jeżeli chodzi o dobór aparatu, tudzież telefonu mobilnego. Smartfon w podróży ma sens tylko i wyłącznie pod warunkiem, że Twoje podróże wymagają dużo wysiłku, a bagaż musi być lekki.
Przetestowałem to przez lata na samym sobie. Kiedy jedziesz autostopem, idziesz pieszo, odpychasz się na hulajnodze, każdy gram ma znaczenie. Nawet jeżeli Twój plecak będzie ważył około 10 kilogramów to aparat z obiektywem zmiennoogniskowym, np. Olympusa OMD EM 5 II, który jest uszczelniony i solidny to liczby rzędu około 2 kilogramów. Jak łatwo policzyć jest to 20% całego ekwipunku.
Waga sprzętu do fotografowania ma znaczenie?
Ktoś powie: “20% ekwipunku to 2 kg, jednak to aparat! Później ma się piękne zdjęcia!”. Czy faktycznie ta osoba ma rację? Odpowiedź jest prosta. Nie ma racji. W dzisiejszych czasach piękne zdjęcie nie jest wyznacznikiem sprzętu, jakim zostało wykonane. W fotografii największe znaczenie ma kompozycja oraz późniejsza edycja.
To jakie zdjęcia widzisz w internecie to często efekt żmudnej pracy autora. Chociażby poniższy przykład. Poniżej masz zdjęcie, które zostało wykonane smartfonem. Czy na pierwszy rzut oka jesteś w stanie odróżnić jakość? Na pewno nie. Większość osób mówi, że jest to zdjęcie zrobione czymś innym, niż smartfonem.
Ludzkie lenistwo i fotografia w podróży
Podróże są męczące. Nie mówię tutaj o tych, gdzie odbijasz się od hotelu do hotelu. W tego typu wojażach po pierwsze masz dużo sił, a po drugie masz mniej możliwości na zrobienie niepowtarzalnego zdjęcia. Coś za coś. Podróże blisko lokalnych to przywilej, o którym mało kto myśli, w kontekście fotograficznym – rzecz jasna.
Kiedy zabierzesz ze sobą aparat, który waży 2 kilogramy to po pierwsze, jak będzie wisiał na szyi to będzie również rzucał się w oczy. Prawdopodobieństwo, że ktoś zechce go pożyczyć i nie oddać wzrasta 1000 krotnie. Po drugie jeżeli masz takiego kolosa i decydujesz się jednak chować go do plecaka, żeby nie rzucał się w oczy to musisz pamiętać, że często nie będziesz mieć najmniejszej ochoty go wyciągać. “Kolejny raz trzeba wygrzebywać go z plecaka…”. Frustracja i gniew na samego siebie, że się nie chce.
Złe samopoczucie i niechęć wywołana dodatkowymi czynnościami sprawiają, że zdjęcie nie będzie miało tego czegoś. Oczywiście większość fotografii w podróży to sekundy. Bezdomny, który zostaje zaatakowany przez koguta. Kobieta, która wiezie tony róż. Ojciec z córką jadący na ośle. Ruch, ruch i ruch, który nie będzie na Ciebie czekać.
Fotograf w podróży, musi być?
Szybki. Tutaj nie ma innej odpowiedzi. Można wyczekać moment. Stać 5 godzin, aż do skutku. Efekt może być nieziemski, pod warunkiem, że kiedy nadarzy się okazja będzie wszystko gotowe, by zrobić zdjęcie. Wciąż jednak fotograf musi być na tyle szybki, by wykorzystać ten moment. W większości przypadków jest jednak ułamek sekundy i coś co chcieliśmy uwiecznić po prostu bezpowrotnie znika.
Ludzie mówią, że mamy dobę podróży przez pryzmat obiektywu. Turyści chodzą z nosami w aparatach i robią zdjęcia. Nie jest to dobre. We wszystkim trzeba znaleźć balans. Uważam, że podróż bez aparatu to jak dzień bez jedzenia. Kiedy nie zjesz nie masz siły, by funkcjonować. Kiedy nie robisz zdjęć Twój mózg nie ma materiału, który aktywują wspomnienia po powrocie do domu.
Każdego dnia zapominamy masę informacji. A, co powiedzieć, jeżeli jedziesz w kolejną długą podróż? Większość sytuacji będzie Ci się zaplatać. Jednak, kiedy spojrzysz na zdjęcie, wspomnienia wrócą niczym bumerang. Rozumiesz?
Smartfon w podróży zamiast aparatu?
To świetne wyjście. Tak uważam osobiście. Jestem zwolennikiem, że lepiej mieć gorszej jakości zdjęcie, niż w ogóle go nie mieć. Jeżeli planujesz pojechać w świat, zbierać reportaż, być blisko ludzi to wiedz, że łatwiej jest wyciągnąć smartfona, którego wszyscy znają, niż wielki aparat, który wzbudza niechęć i strach.
Dziś masz do wyboru masę smartfonów. Naprawdę jest ich bardzo dużo. Pewnie zastanawiasz się jaki model najlepiej wybrać, by spełniał wszystkie Twoje oczekiwania. W tej kwestii sugeruj się ceną. To brzmi nieco kuriozalnie, niemniej jednak smartfony z wyższej półki po prostu Cię nie zawiodą. Na obecny moment świetny smartfon do fotografowania, który będzie z drugiej ręki kupisz już za 1000 złotych, np. Samsung S8. Wersją niższą S7 również jesteś w stanie zaskoczyć nawet samego siebie.
Na dobrą sprawę możesz zainwestować w Samsunga S10, Huawei P30, etc. to koszt oscylujący na obecny moment w granicach 2000 złotych. A parametry mają w sobie nieziemskie.
Smartfon to przyszłość podróżniczej fotografii?
Zdecydowanie. W fotografii reportażowej liczy się moment, nie jakość. Pamiętaj, że z każdego zdjęcia da się wyciągnąć naprawdę dużo, za pomocą aplikacji dedykowanych do obróbki zdjęć, np. Lightroom. Jeżeli planujesz podróże w świat z plecakiem. Wiesz, że będziesz spać pod namiotem i dużo chodzić. Nie inwestuj w wielkie aparaty. Kup smartfona z wyższej półki i jedź. Do tego naucz się czym jest kompozycja w fotografii, a następnie zacznij swoją przygodę z edycją zdjęć. Osiągniesz to, czego pragniesz. Piękne zdjęcia i lżejszy bagaż.
Podrzucam Ci również artykuł, pt. Aparat fotograficzny na podróże, czym się sugerować? Znajdziesz tam dużo praktycznych informacji związanych z wyborem aparatu. Większość opisanych aspektów spokojnie można odnieść również do smartfonów.
Poniższe zdjęcie również zostało wykonane smartfonem – Samsung S8 oraz Samsung S21. Czy jego jakość jest słaba i mało atrakcyjna? Może faktycznie fotografia smartfonem jest właśnie dla Ciebie.
komentarze: 7
Aparat można zamocować uchwytem wtedy nie przeszkadza i jest łatwo dostępny.2 kg na aparat to faktycznie przegięcie ale mój Canon M50 waży niecałe pół kilko razem z ładowarką więc dla lepszej jakości zdjęć i możliwości jakie daje aparat moim zdaniem warto.
Świetny wpis. Tomek trafiłam do Ciebie przez zupełny przypadek i totalnie się zauroczyłam treścią Twojego bloga! Odpowiadasz na moje ostatnie rozterki. Faktycznie też bardzo się wahałam czy wybrać aparat, czy telefon. Zainwestowałam (bo i tak musiałam zmienić telefon) i kupiłam iPhona 11 (bez wersji pro). Zdjęcia wychodzą jak marzenie, kompozycji też uczę się od jakiegoś czasu, a noszenie telefonu jest o niebo przyjemniejsze od aparatów zawieszonych na szyi. Nie mam do tego cierpliwości. Dziękuję za Twoje treści
A z czego wynika, że aparat fotograficzny musi ważyć 2kg? Jest XXI wiek, dziś miniaturyzacja zaszła bardzo daleko. Mamy dostępne tzw bezlusterkowce, małe i lekkie. Z podstawowym obiektywem najnowszy Nikon Z50 waży tylko 550g, to nieco tylko 2x więcej niż flagowy smartfon, a cenowo podobne. Oczywiście znaleźć można jeszcze lżejsze i tańsze aparaty bezlusterkowe od Sony, Fuji czy Olimpusa, a każdy z nich nada się znacznie lepiej do zdjęć (o ile nauczymy się je robić) niż najlepszy smartfon. Aparat 2kg to gruba przesada, taka waga oznacza ze dwa obiektywy i body pełnoklatkowe. Komu to i na co?
Nie mówię NIE dla smartfona, ale i nie mówię TAK. Prostota obsługi smartfona to jest jego zaleta, bo większość ludzi i tak robi zdjęcia w ustawieniach automatycznych. Ktoś kto chce zrobić zdjęcie, szuka raczej ustawień manualnych, a te w smartfonie są mocno ograniczone.
Aparat w smartfonie jest ok ale do czasu. Nadal ciężko nim zrobić dobre zdjęcie w ciężkich warunkach oświetleniowych. Chyba, że nastawiamy się tylko i wyłącznie na ‘wakacyjne fotki’.
Zgadzam się z Tobą w 100%. Właśnie wróciłam z wycieczki rowerowej która liczyła 1100km. Przed samym wyjazdem kusiło mnie żeby zakupić aparat. Na szczęście wybrałam telefon i jestem mega zadowolona z tego. Jest to mega wygoda wyjąć coś co mieści się w ręku i np mieć możliwość nagrywania podczas jazdy bez konieczności zatrzymywania się. No i oczywiście aspekt nie rzucania się w oczy śpiąc pod namiotem też jest mega ważny. To duży komfort
Cześć Paulina! Ekstra, że Twoja podróż się udała! Jak pokazuje życie w podróży najlepiej jak sprzęt będzie mały, lekki i praktyczny. Wychodzi taki ideał. 🙂