Gwadelupa i historia z podróży – Bambo

kanal-podrozniczy-nayoutube-nifortunne-historie-z-podrozy

Gwadelupą i historia z podróży. Jestem na Karaibach, niedaleko Meksyku. Wyspa dokładnie nazywa się Gwadelupą i należy do Francji. Dzisiejszy dzień przeminął bardzo szybko, nie zdążyłem wpaść do miasta, a było trzeba już wracać. Ludzie tu żyją na chillout’cie możliwe, że z zasiłków socjalnych, gdyż tabuny przesiadują na ulicach i odpoczywają. Nie zmienia to faktu, iż na ich twarzach gości uśmiech i szczęście.

Zawitawszy do centrum, wraz z Mateuszem (Polakiem, który jest na łodzi) robiliśmy bańki. Wydaje mi się, że te dzieci nigdy nie widziały tylu baniek na raz. To zdziwienie w ich oczach było bezcenne, szybko jednak się przełamały i ruszyły w pogoń. W sumie zaskoczenie maluchów jest zrozumiałe, ale dorosłych już nie tak bardzo. Stali również zafascynowani ową sytuacją; było widać po niektórych, że sami chcą ruszyć pomimo tych 40 – 50 lat, które im ciąży, a zarazem nie pozwala na tego typu ‚wybryki’.

Bańki okazały się strzałem w dziesiątkę. W sumie porównywalnie jak harmonijka. Wyspy francuskie nie są tanie. Chociażby dezodorant AXE, kosztuje 6,40 euro, bagietka 250 g – 0,95 euro. Nie ma lekko. Jednak sprawne oko zawsze wypatrzy jakąś promocję lub tańszy zamiennik. Z tymi zamiennikami trzeba uważać, kupiliśmy podrobioną szynkę i do tej pory na jej widok i zapach mdleję. Czasem lepiej dorzucić kilka groszy i kupić czegoś mniej, jednak zjadliwego.


kolejka-po-chichis-na-gwadelupie-gwadelupa-historia-z-podrozy.jpg
Kolejka po chichis na ulicy / Gwadelupa

Gwadelupa i historia z podróży – Bambo

Kiedy zakończyliśmy działania ukierunkowane na zdobywaniu monet na jedzenie (Euro stało się złotem), udaliśmy się w spokojne wydawać by się mogło miejsce, przeliczyć i podzielić dorobek, który ma nas utrzymać przy życiu. Hajs podliczony, zgadza się jak to powiadają, a tu z lewej podbija typek. Karnacja ‚bambo’, po ubiorze i zachowaniu wnioskuję, iż bezdomny. W lewej  ręce chusta w prawej ryż z czekoladą w  aluminiowym talerzyku.

Kiedy zobaczył, że mam kilka euro w dłoni zaczął krzyczeć eng.”Daj kilka euro na jedzenie, daj na jedzenie”. Kurcze, gdyby ktoś podszedł spokojnie i powiedział „Stary jestem głodny, pomógłbyś?”. Z miejsca bym poszedł kupił mu jedzenie, prosta sprawa gdyż sam doświadczyłem owego uczucia. Zatem kto zrozumie głodnego, jak nie ten co sam był głodny. Sytuacja nabiera obrotu delikfent rzuca hustkę na ziemie i lapie mnie za dloń, w której mam euro i nadal krzyczy, żeby mu dać.

Typek mi nie podpasował od początku, zatem i tak bym mu nie dał. Mówie, że my też potrzebujemy na jedzenie, nadmieniam że podróżujemy; on na to nic. Wyrwałem dłoń i czekaliśmy na obrót akcji. Kolo odpuścił, był już na celowniku. Coś czuję, że ‚typek’, który będzie chciał coś mi zrobić za trzecim razem otrzyma skumulowaną agresję w swoją stronę. Ile można być kulturalnym i nie bić tubylców?


Czas wracać

Przyszedł czas powrotu na włości, po drodze ogarnęliśmy supermarket i śmietnik za nim. Nie zdajecie sobie pojęcia ile jedzenia ląduje do śmieci. Nie mowie tu o jedzeniu, śmierdzącym, ubrudzonym, mówię o produktach zapakowanych, nie zepsutych. Wielka brama dzieliła nas od kontenera wypełnionego żywnością za GRUBY, przez duże G hajs. Poszliśmy dalej, po drodze zapytałem gościa w warzywniaku, okazało się że ma na zbyciu kilka bananów i z 8 kg dobrych jabłek (1 kg w sklepie 2-2,5 euro).

Zawinęliśmy towar z uśmiechem, podziękowaliśmy i dzida. Idziemy i wtem Mateusz odparł, iż by wskoczył do supermarketu, powiedziałem: ‚Idź poczekam, z plecakami przed’. Siedzę sobie kulturalnie, co jakiś czas z kimś się witam, zajadając suchą bagietkę, a w pewnej chwili podchodzi Francuzka z córką. Oczywiście rozmawiamy, ona słucha z zaciekawieniem. Po skończonej rozmowie wraca z jedzeniem. Ci ludzie kochają rozmawiać. Głodny nie chodzę, albo za twarz dostaje to jedzenie, albo za obcięte paznokcie; nie wiem sam. Faktem jest, że w ciągu dnia rozmawiałem może z 30 osobami poznanymi na ulicy, począwszy od Niemców, po Jehowych.

Ludzie czasami pytają mnie ile mam lat. Jedna dziewczyna odparła, że wyglądam z brodą na 27. Jak się domyślacie już zginęła.

Jutrzejszego dnia ruszamy na kolejną wyspę. Kapitan się zgodził zabrać mnie i Mateusza zatem nasze drogi jeszcze się nie rozchodzą. Wylądujemy na Antiqule, a później nie wiem sam.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

WPISY, KTÓRE MOGĄ CIĘ ZAINTERESOWAĆ