W tym artykule podzielę się z Tobą wieloma informacjami związanymi z jachtostopem. Po wiem Ci czym jest jachtostopm? Jak złapać jachtostopa? Co więcej znajdziesz tutaj zagadnienia, które pomogą uniknąć wielu błędów. “Jachtostop – informacje praktyczne” to wpis, który najzwyczajniej w świecie warto znać.
Niektórzy ludzie dziwią się, że podróżowanie autostopem jest możliwe. Wychodzisz, stajesz, wyciągasz kciuka, czy też karteczkę z napisem miejscowości – takie proste, lecz nie dla każdego. Kiedy przeczytałem pierwszy raz o podróżowaniu autostopem sam nie dowierzałem. Zgodnie ze swoją naturą musiałem spróbować na własnej skórze; ruszyłem więc.
Pewnego razu na jednej z facebook’owych grup przeczytałem post o jachtostopie. “Jachtostop, brzmi obłędnie” – pomyślałem. Czyli, że niby wpadasz do mariny i pytasz, czy ktoś płynie gdzieś tam? Niby brzmi prosto, śmiałków do tej pory niewielu, którzy podjęli się wyzwania. Kolejny punkt na liście ‘do zrobienia’. Długo nie było trzeba czekać. Wszystko co miałem zrobić, dopiąłem na ostatni guzik – “Jestem wolny!”. Krzyknęło coś w środku mojej głowy. Zbyt wielu informacji nie znalazłem na temat tego nietypowego podróżowania, zatem nie wiedziałem czego się spodziewać. W sumie może i jest to bardziej pociągające, coś o czym tak mało się wie.
Jachtostop informacje praktyczne – Czy trzeba mieć doświadczenie w żeglowaniu?
Wielu by zapytało: “Pewnie masz doświadczenie w żeglowaniu, temu się odważyłeś?”.
Odpowiadam: Nigdy wcześniej moja noga nie gościła na żadnym jachcie. Nigdy nie żeglowałem. Niewiedziałem nawet jak zrobić podstawowy węzeł, ile km to 1 mila morska (uświadamiam, iż 1 mila to ~1,85km) i wiele inych podstawowych informacji. W sumie ruszyłem w ciemno, co napawało mnie większym zapałem.
Jachtostop z Wysp Kanaryjskich
W owym wpisie postaram się podzielić własnymi doświadczeniami i odczuciami względem jachtostopowania, tudzież ułatwić innym polskim odkrywcom zdobywanie tego co za wielką wodą. Na Wyspy Kanaryjskie można tanio dostać się tanimi liniami lotniczymi. Wybór ten może determinować: zbliżający się koniec sezonu żeglarskiego, lub to że miałeś okazję zwiedzić już wcześniej Niemcy, Francję, Hiszpanię. Wiązało by się to tylko i wyłącznie z pustym nabiciem km, czyli przeskoczeniem tych państw.
Dobrym rozwiązaniem jest lot liniami Norwegian, który można ‘złapać’ już za 249 zł z Warszawy, w cenie masz bagaż podręczny, czyli jedna mała torba na ramie i druga torba o wymiarach xxx do 10 kg, czyli dasz radę. Kolejnym przewoźnikiem u którego można znaleźć tani bilet jest Rayanair, zatem trzeba dobrze się ‘przyczaić’ na okazję. Warto ogarnąć loty z Niemiec, ponoć ceny są jeszcze bardziej atrakcyjne. Polecam przejrzeć artykuł, pt. Jak tanio kupić bilet lotniczy? – 10 wskazówek.
Kilka samolotowych trików
Kilka trików, o których dowiedziałem się podczas przygotowań (jeśli 2 dni można nazwać przygotowaniami):
1. Śpiwór będzie Twym nakryciem wierzchnim, chroniącym niczym koc – zarzucasz jak pelerynę i idziesz na odprawę przedstawiając się jako Batman,
2. Zrób zbroję z ubrań: +10 do obrony. Nałóż na siebie przed odprawą wszystko co się da. Po odprawie zdejmiesz.
3. Plecak 60-70 l nie spełnia wymogów co do wymiarów? Wyciągnij szyny usztywniające, sklej je taśmą i powieś sobie na szyi. Plecak da się wówczas zgnieść.
4. Karimata zbyt duża? Możesz ją ponacinać delikatnie tak, aby dało się złożyć w prostokącik, ja nie nacinałem bylo mi szkoda. Po prostu zgniotłem.
5. Kieszenie w spodniach, bluzie czy kurtce wypchaj jedzeniem, ubraniami, czy innymi rzeczami. Niby kilka prostych rad, jednak osobiście wcześniej o nich nie wiedziałem. Pozwoliły mi to na kupienie lotu, bez dodatkowego bagażu czyli 75-90 zł do przodu.
Prostym jest, iż nie musisz lecieć samolotem, a pojechać autostopem. Osobiście wybrałbym opcję drugą, gdyby nie fakt, iż miałem okazję już zwiedzić to co warte do zobaczenia na owej trasie, z Giblartarem włącznie. Autostop sam w sobie jest niesamowitą przygodą, w której poznaje się mnóstwo niesamowitych ludzi. Wymaga jednak nakładu czasu. Za wielką wodę można złapać ‘podpłynięcie’ nawet do końca stycznia (tak mawiają tubylcy). Wbrew pozorom okres świąteczny i sylwester mógły wydawać się okresem, w którym mało kto płynie. Nic bardziej mylnego, mnóstwo zapaleńców z jachtami wypływało przed świętami, w święta (tak jak my), czy sylwestra.
Nie daj sobie wmówić, że są miesiące w których łapie się wolniej lub szybciej. Zwlekając z czasem grasz na własną niekorzyść.
Swoim mini poradnikiem, a zarazem relacją i odczuciami chciałbym ukazać, iż świat jest otwarty na CIEBIE! Tylko pytanie czy Ty jesteś otwarty na świat? Na to już musisz odpowiedzieć sobie sam.
Czy jachtostop jest dla każdego?
Moim skromnym zdaniem, tak jak najbardziej. Jednakże nie każdy będzie potrafił się odnaleźć. Kwestia indywidualnej adaptacji do nowych warunków. Jest euforia, jak i również momenty zwątpienia. Nie zwlekaj więc, czytaj, twórz plan podróży i ruszaj.
Na której z wysp na Kanarach najlepiej łapać?
Ile to się naczytalem przed wyjazdem, odnośnie tłumów, które szukają na Las Palmas. Ileż niezliczonych osob, które sterczą tam po kilka tygodni, czy też miesięcy, aż w sumie dopadł mnie mętlik (to może na Teneryfę?). Prawdą jest, iż osób nie jest mało, niekiedy po marinie widać jak przewija się ktoś nowy, czy też już jakaś znajoma twarz. Z moich obserwacji wynika, iż pomimo ‘niby’ wielkiej konkurencji – tak naprawdę nie można wyciągać jej, aż na piedestały dlaczego?
Prawda jest prosta i niektórym znana. Mianowicie chodzi o fakt jak wyglądasz i jak się zachowujesz. Kiedy zacząłem skrywać to co nieodkryte, z udziałem autostopu zrozumiałem, iż nie można kierować się tym jak ktoś wygląda, ile ma kolczyków, tatuaży, dredów, czy też jak jest ubrany. Ja do tego dojrzałem, może dobitniej ujmując – nauczyłem się, aby kogoś poznać trzeba najpierw z tym kimś pozmawiać. Wielu ludzi do tego jeszcze nie dotarło. Zatem dobijamy do pewnego meritum sprawy, czemu niektórzy koczuja tu 2 miesiące, wciąż bez skutku.
Kto ma największe szanse na złapanie jachtostopa?
Kapitanowie mają taką pulę ludzi do wyboru, w momencie kiedy przyjdzie do nich 10 hipsterów i jeden zwykły Ty, wezmą Ciebie. Prostolinijne myślenie, ‘po co mam brać jakiegoś wolnoducha po którym nie wiadomo czego się spodziewać’. Nie wrzucam wszystkich kapitanów do jednego worka, ale większość niestety kieruje się potocznymi stereotypami.
To jedynie moje odczucie, które wnioskuję po kilkudniowym koczowaniu w marinie.To wszystko idzie na plus dla Ciebie! Jeśli nie wyróżniasz się wyglądem, jesteś sobą, nie udajesz nie wiadomo kogo. Twoje szanse wzrastają 100 krotonie. Po prostu wyróżniasz się normalnością. Jeśli potrafisz jeszcze nawiązać rozmowę to już jesteś wygranym na starcie. Dlaczego wspominam o nawiązywaniu rozmowy. Jest to jeden z ważniejszych bodźców, którymi możesz oddziaływać podczas szukania.
Jachtostop informacje praktyczne, które warto znać
O czym należy wiedzieć podejmując się jachtostopa, dowiesz się z poniższego poradnika. Wszystko, co przeczytasz opiera się na moich własnych doświadczeniach, z rzyganiem na czele. Zatem uśmiech na twarz i szabla w dłoń!
1. Powiadali: “Większość wymiotuje, Ty nie musisz” – mylili się
Przed wypłynięciem na otwartą wodę (Ocean Atlantycki) spędziłem kilka dni na łodzi, mieszkjąc tam. Głupiec ze mnie, gdyż myślałem, iż dobrych kilka dni pozwoli mi na adaptację. Fale jakie były w marinie, to nie były fale. Oczywiście tak podjarany faktem wypłynięcia, niczym wiewiórka z Epoki Lodowcowej orzechem, pobiegłem na dziób, aby wypływając czuć smugi wiatru i krople fal na twarzy. Przez pierwsze 5 minut czułem się jak Heros, kolejne 5 minut próbowałem wrócić z czoła łodzi na pokład. Fale były tak ogromne, tak miotało, a ja bez zabezpieczenia sunę się jak dżdżownica po 1 cm, a 4 metry dalej oprócz fal bijących o łódź słyszę: “Po coś ku**a tam lazł!” – krótka instrukcja po fakcie od współtowarzysza Mateusza.
Pierwsze 5-6 dni okazały się survivalem, 1 raz rzygałem, 2x próbowałem, ale byłem przegłodzony i nie szło. Tak słabego samopoczucia nie miałem nigdy, przez tyle dni. Pierwsze 6 dni wchodząc pod pokład odczuwałem mdłości. Wszystko się dobrze skończyło, dnia 7 jestem jak nowo narodzony. Mdłości uszły niczym wielka ryba, która zerwała haczyk podczas wędkowania naszego kapitana – Lacziego. Rada: Przez pierwszych kilka dni przegłódź się, pij niewiele (tylko wodę). Jeżeli wszyscy kapitanowie piją tyle wina i piwa co nasz to jestem w szoku.
2. Przemieszczanie po pokładzie – wymagany 10 poziom gimnastyki artystycznej
Uwierzcie mi 13 metrową jednostką miota bardziej niżeli moją fryzurą na dyskotece. Każda próba przejścia z kabiny, w której spaliśmy, chociażby na pokład, stawała się wyprawą. Idziesz, robisz krok “sru..” już prawie czołem orzesz podłogę. Udało się przejść metr, sukces. Idziesz dalej, sruu… na lewo i Twoja głowa sprawdza stan głębokości rys na drzwiczkach od szafek. Jeśli dotrwasz i dojdziesz do środkowej części gdzie są kanapy, może Tobą rzucać; w sumie wtedy jest zabawa – miękkie lądowanie. Niebywałą sztuką również jest wchodzenie po schodkach, niby się trzymasz, a w pewnym momencie ze 3 razy miota tobą od prawej do lewej jak gdyby ktoś szarpał Cię na ulicy za 1 zł.
Po kilku dniach przemieszczanie sprawia trudność, nadal czujesz że zaraz będzie ‘gleba’, jednak oswajasz się z tym i niczym spidermen mkniesz z kajuty na górny pokład. W sumie jestem obity od stóp do torsu – trzeba było jakoś amortyzować upadki. Kilka siniaków, które przypominają o lekcji łapania równowagi.
Rada: Nie cwaniakujemy i pełzniemy przed siebie centymetr po centymetrze, trzymając się wszystkiego co jest przymocowane na stałe. Wydaje mi się, że każdy żeglarz niezgorzej by się sprawdził na występach z gimnastyki artystycznej.
3. Toaleta i prysznic – dla odważnych
Pomieszczenie o powierzchni 1 metra kwadratowego, okalane zlewozmywakiem marmurowym i ubikacją . Teraz wyobraź sobie, że chcesz kulturalnie usiąść na tron i rozwiązać sobie krzyżówkę – ZAPOMNIJ! Ile trzeba się naobijać od umywalki, po lusterko (do tej pory nie wiem jak ono jeszcze jest całe), aby bezpieczne zadokować. Cały proces tyczy się później przy wstawaniu. Mówię Ci doceń stacjonarną ubikację! Za Każdym razem kiedy wizytuję w toalecie, ta biała marmurowa umywalka uśmiecha się do mnie i mówi: “Wcześniej, czy później policzę Twoje zęby!”. Zawsze wchodząc i patrząc na nią, odpieram z uśmiechem “Takiego wała!”.
Dnia 6 dostaliśmy zezwolenie na prysznic, z wyraźnym zaznaczeniem, iż może trwać tylko 1 minutę. Pomyślałem: “Bez lipy, dam radę”. Jako laik już na wstępie popełniłem karygoodny bład taktyczny, mianowicie po umyciu głowy namydliłem się. Jak zaczeło rzucać od prawej do lewej, zero tarcia wszystko śliskie, latam jak opętany. Pomyślałem: “WIEM! usiądę na kiblu i tak wezmę prysznic! JUPI!”.
Pomysł był wyśmienity, do momentu, kiedy okazało się że moja pupa również była namydlona. Zatem tak szybko jak usiadłem, tak też szybko zjechałem niczym F16 przy niefortunnym lądowaniu. Najlepsza beka była gdy umyłem głowę, chcę spłukać z siebie mydło, odkręcam wodę i nic nie leci. Krzyczę: “Kapitanie jezcze 10 sekund!”. Słyszę ‘shower one minute’; bania rozwalona. Po negocjacjach, udało się wygospodarować jeszcze 10 sekund. Rada: Nie namydlaj pupy!
4. 20 dni i nocy na przemyślenie życia 10 razy
Najdłużej przyszło mi łapać stopa około 2 dni – przeprawa przez Atlantyk na Wyspy Karaibskie wynosi około 20 dni (takim jachtem jak my płyniemy). Tniemy fale niczym Polonez Caro na Polskiej szosie.
Zatem czas wolny, którym dysponujesz na łodzi jest nieograniczony. Powierzchnia użytkowa jest ściśle ograniczona, warto podkreślić, iż dzielisz ją z innymi członkami, w każdej sekundzie, minucie, godzinie. Strefa prywatności wynosi zero. Twój dzień składa się z 3 podstawowych czynności: leżenie, jedzenia, wizytacji w kancelarii WC w celu podpisania papierów. Pomiędzy to można wpleść słuchanie muzyki, czyli 20 dni katowanie tych samych utworów muzycznych.
Jak się ma audiobooka to pół sukcesu, w sumie mam 1 (Hamleta – Williama Szekspira). Przykatowałem go już 3x. Aktualnie jest 10 dzień żeglugi; to co czytasz piszę na łodzi. Znajdujemy się na środku Atlantyku. Możliwe że po 20 dniach będę recytować cały dramat z pamięci. W sumie możesz zaserwować sobie jeszcze inne rozrywki, dość okrojone, jednak pozwalają przeżyć i zachować zdrowy umysł. Po 10 dniach, wpadłem na pomysł napisania wiersza. Jak widać sól i jod maja jakieś działanie pobudzające wenę twórczą. Patrzysz z lewej – horyzont, z prawej – horyzont. Gdzie byś nie spojrzał widzisz jedno – bezkres Oceanu. Owe warunki pozwalaja na wyciszenie, przemyślenia.
Dużym plusem jest załoga, tzn. kapitan i jego żona z pochodzenia Węgrowie, których to znajomość języka angielskiego ogranicza się do 40 słów. Podstawowa komunikacja zachodzi i tyle; jak dla mnie mega. Nikt nie zawraca Ci gitary. Są jednak minusy związane z nauką żargonu żeglarskiego.Rada: Jeśli lubisz czytać weź książkę (elektroniczną, po co targać dodatkowe kilogramy) lub audiobooki. Może lubisz na czymś grać, to zabierz ów sprzęt ze sobą (proponuję harmonijkę; jest mała i ma duży potencjał). Miej to na uwadze warto mieć, coś czym można było by się zająć podczas tak długiego dnia. Wszystko w granicach rozsądku, gdyż jeżeli później zamierzasz podróżować stopem, będziesz musiał to dźwigać.
5. Gotowanie na poziomie master
Kuchenka jest ruchoma, podczas każdego przechylenia łodzi zachowuje poziom; zatem nic się nie wyleje (dodatkowo są specjalne blokady). Wyobraź sobie, iż ugotowanie czegokolwiek wymaga nie lada zręczności. Wlanie wody do garnka napawa już strachem. Stoisz zaparty między ścianą, a kuchenką jak byś miał zaraz zginąć. Nogi rozstawione, aby w razie sytuacji nieprzewidzianej zachować równowagę. Kapitan dziś przypiął się pasem do pułki, aby spokojnie pokroić cebulę (pośmiałem się). Musisz nastawić się na nielada wyzwanie, jeśli chcesz zachować swoje menu w pewnych szerszych ryzach.Rada: Tu nie ma rad, trzeba się poświęcić i przystosować karate przy kuchence.
6. Ile jedzenia? Co kupić, by nie umrzeć
W sumie czasem jest tak, że kapitan odpali Ci trochę. Jednak lepiej nie być zależnym i mieć swoje. Budżet jaki wydaje się rozsądnym to 30 euro (da się przeżyć 20 dni), 50 euro to już luz. Dobrym rozwiązaniem jest połączenie sił z innym członkiem załogi, np. z ziomkiem z którym szukałeś łodzi lub innym członkiem załogi, który był już jak przyszedłeś. Jest też opcja sprzężenia sił z kapitanem; zapytać co kupić, aby produkty się nie powielały. Ty masz 30 euro, on ma 30 i jesteście bogaci!
Owe kwoty pozwolą na skromne przetrwanie; ważny jest cel, a nie ‘pełny brzuch pod korek’.Rada: Nie kupuj tego samego produktu, gdyż jest go więcej i jest tańszy. Umrzesz z przejedzenia się nim. Zakupiliśmy tak 3 szynki po 1,7 kg jedna. Dzień 10, a są jeszcze 2 nie otwierane. Osobiście nie idzie mi już na nią patrzyć, tak jak na ser żółty, którego mamy 2 kg; w sumie zostało z 1,5 kg. Rób zakupy z głową! Nie zapomnij o różnorodności produktów i owocach; chociaż na początku podróży. O ludzie, co ja bym dał za 1 jabłko.
7. Zarobić na ‘bilet’, czyli za free przez Ocean Atlantycki
Podczas poszukiwań spotkasz się nie tylko z milionem odmów, ale również z propozycjami typu: “Tak, możesz płynąć, ale 10 euro za dzień”. Cena jest ceną przykładową, słyszałem, że ludzie płacą po 7 euro za dzień, lub też 100 – 200 euro za całą podróż (niema sztywnych kwot). W sumie sam nie wiem jak to wszystko później wygląda. Czy w cenie już jest wliczone jedzenie? Nie wiem, zapewne kwestia dogadania. Jedno jest pewne nawet 10 euro za dzień, przy 20 dniach to już koszt rzędu 200 euro, co można w prosty sposób przekalkulować na złotówki.
Pewne jednak jest to, że płacąc czy płynąc za free będziesz pracować przy łodzi i na łodzi. Praca może polegać na malowaniu, czyszczeniu, pełnieniu nocnej warty na Oceanie etc. W sumie gdyby chciano od mnie pieniądze bym nie popłynął; wtedy już nie jest to jachtostop. Na swoją podróż zarobiłem pomocą przy odnowieniu dna łodzi, sprzątaniu i codziennej warcie w nocy leżąc i wypatrując innych jednostek na horyzoncie (Kapitan: “Radar zjada dużżooo prądu! – aż się zapluł, jak to tłumaczył. W sumie te warty nie są złe, leżysz, a nad Tobą czyściutki, nieboskłon i patrzysz na gwiazdy. Gdybym znał nieco astronomii, było by pole do popisu, a tak leżę sobie i wyczekuję spadającej gwiazdy, myśląc nad kolejnym, już może 15 z kolei życzeniem do spełnienia.
Gorzej jak kilka dni z rzędu pada deszcz, wtedy już warty nocne nie są tak przyjemne.Rada: Wiesz, że możesz płynąć przez Atlantyk, na zasadzie odpłatnej pracy; że Ci zapłacą? Ja też nie wiedziałem, w sumie coś tam świtało, jednak zabrakło czasu, więc powierzyłem los przypadkowi. Zatem niektórzy za pomoc związaną z pracą przy łodzi, a następnie w trasie na łodzi, są skłonni płacić, nawet 50 euro dziennie! To nie ściema. Kapitan jest sam, 20 dni solo, może i wykonalne ale po co się męczyć. Może być też opcja, że płynie sobie mąż z żoną i nie chce im się przesiadywać po nocy i obserwować, czy na horyzoncie nie zbliża się jakiś tankowiec, który może ich zmiażdżyć. Może ktoś szuka osoby, która by gotowała i sprzątała. Mnóstwo opcji, kwestia poszukania, dogadania. Pogoogluj.
8. Specjalistyczny ubiór wymagany, by zostać super majtkiem
Jeśli chcesz zostać super majtkiem w specjalistycznym ubraniu, którego koszt wynosi ‘dużo’, możesz to uczynić. Kto Ci zabroni? Pamiętaj owy cel można również osiągnąć na boso, w slipkach i koszulce za 10 zł, czasem było by trochę zimno, ale da się. Aktualnie płyniemy, jest 09.01.2015 – temperatura wewnątrz łodzi wynosi 29 stopni. Zatem co z tym ubraniem?
Twoje ubrania, w których jeździsz na wyprawy autostopowe, wakacje etc. w zupełności wystarczą. Polar i kurtka (przeciwdeszczowa) i jesteś gotów do drogi. Sam ruszyłem mając standardowy zestaw ubrań, pasujący zarówno na dyskotekę w podmiejskiej miejscowości we Francji, biwak w lesie, czy też wyjście do kina w Barcelonie. W sumie nic specjalnego, ubrania te same co zawsze. Zatem przy planowaniu kompletnie odpuść aspekt dotyczący ubioru ‘specjalistycznego’.
Warto również nadmienić temat temperatury jaka panuje na Karaibach, w Meksyku, czy niżej w Ameryce Południowej. Bez sensu brać ciepłe ubrania i tak ich nie użyjesz, a jak bedzie trzeba mozesz tanio kupic. Zatem grube polary, czapki, rękawiczki, grube skarpety; odpuść szkoda siły na noszenie tego. Rady: Kurtka przeciwdeszczowa ochroni od deszczu i wiatru; tyle potrzeba będzie Ci do szczęścia.
9. Dobry partner do jachtostopa to podstawa
Osobiście ruszyłem sam, moja załoga z którą płynąłem była zupełnym przypadkowa. Jednak myśląc (jest czas na myślenie, więc nie marnotrawiłem) większość, zwłaszcza kobiet będzie próbować swoich sił z koleżanką lub kolegą. Jeżeli będzie to osoba, z którą poniekąd znasz powinno być łatwiej; wiadomo czego się spodziewać/ mniej lub więcej. Możesz być na tyle zdeterminowany, że będziesz szukać na grupach FB etc., czyli ktoś z przypadku.
W sumie idzie przeżyć, ale musisz pamiętać, tu nie ma możliwości rozdzielenia się i pojechania w inne strony. Jesteście skazanie na siebie przez cały rejs. Ciche dni mogą być dobijające na tak małej powierzchni. Rada: Obojętnie z kim wyruszysz; kompromis będzie Twoim drugim imieniem, w przeciwnym razie podróż stanie się bolączką, po której żeglowanie będzie kojarzyć Ci się negatywnie. Ewentualnie nakarmisz rekiny swoim towarzyszem.
10. Oglądałem Piratów z Karaibów, więc wiem co to sztorm i duże fale
Też, myślałem podobnie. W sumie co ja mogłem myśleć i porównywać. Fale jakie widziałem na Bałtyku, Morzu Śródziemnym, Morzu Norweskim, Siemiatyckim Zalewie lub na Dojlidach w Białymstoku, to słabe doświadczenie jak się okazało. Pierwsze dni, żeby nie skłamać moje dłonie, sprawiały wrażenie nasmarowanych klejem. Człowiek nieprzyzwyczajony, cały czas kurczowo się trzymałem, jak gdybym miał bezpowrotnie runąć w przepaść. Więcej razy niż palców u jednej dłoni, sprawdzałem stan zanieczyszczenia posadzki zlokalizowanej na górnym pokładzie na skutek gwałtownego zakołysania w momencie, kiedy wyśmienicie leżałem rozwalony niczym bocian w gnieździe na Podlaskich ziemiach.
Wraz z upływem dni, fale narastały, niektóre były tak potężne, iż momentami czułem się nie pewnie. Wyobraź sobie jak z 10 metrowa ściana za jachtem unosi go, a potem bezwładnie opuszcza by proces powtórzyć po stokroć. Uczucie można momentami porównać to tego, kiedy zjeżdżasz szybko samochodem w dół (stan nieważkości). Niekiedy deszcz, na przemian z silnym wiatrem, tak kołyszą łodzią, że w pewnych momentach jej przechylenie dochodzi do maksimum. Maszt trzeszczy, a żagiel prawie dotyka tafli wody, a ja siedzę i trzymam się tak mocno, że gdyby te rurki nie były stalowe, a plastikowe to zrobiłbym z nich plastelinę.
Po tygodniu wydaje się, że wszystkie fale już się widziało. Jednak jak się okazuje nie. Jeśli wydaje Ci się, że były duże to i tak prędzej, czy później będą większe. Do wszystkiego idzie się przyzwyczaić, więc “nie sraj w porty” na wstępie; tak jak ja przy pierwszym sztormie. Moja pierwsza warta w nocy, dobrych kilka godzin czuwania bez zmrużenia oka. Lekkie przechylenie, a ja już odruchowo za coś się trzymam i tak kilka godzin. Ścianka od miejsca na którym się leży ma wysokość 30 cm, zatem niewiele. na pierwszy rzut oka wydawało by się, że kiedy zakołysze to można wylecieć za burtę. Pierwsze dni to worek lęku (w 90% nieuzasadnionego), z którego w miarę czasu ubywa.
Wszystko staje się normalne, wcześniejsze przechylenia łodzi które wydawały się zabójcze, staja się pretekstem do zabawy: “Hmm.. ciekawe, czy się utrzymam bez trzymania?”. Nie powiem, czasem się udawało, częściej jednak nie. Dźwięk spadającego worka kartofli zapewne stał się standardem, kiedy to przychodziła moja warta.
Podsumowanie
Zaryzykuj, nic nie tracisz. Możesz tylko zyskać. Uśmiechnij się, takich silnych ludzi jak Ty jest niewielu! Zacznij pisać na kartce plan swojej przygody, w której jachtostop będzie kluczowym środkiem transportu. Jak mawiał klasyk z osiedla: “Pier**lę i czekać nie będę .”
Mam nadzieję, że artykuł “jachtostop – informacje praktyczne” pomoże Ci w praktyczny sposób.
komentarze: 2
Super wpis. Przeczytałam z uśmiechem na twarzy 🙂 Muszę sie wybrać w podróż jachtostopem <3
Bardzo się cieszę! Jak już się wybierzesz to podeślij jakieś foty z trasy! Będzie mi miło! 🙂