Podróż niskobudżetowa to dość nietypowy sposób odkrywania świata. Chcąc nie chcąc wiąże się z wieloma wyrzeczeniami. Jednak kto by się przejmował dyskomfortem wiedząc ile pięknych miejsc jeszcze może zobaczyć i ilu wspaniałych ludzi na swojej drodze spotkać. Zatem jak oszczędzać w podróży?
Zanim przejdziemy do meritum tematu, musimy ustandaryzować i wyjaśnić, czym jest niskobudżetowe podróżowanie. Ilu ludzi na świecie, tyle definicji. Niskobudżetowe podróżowanie to wyrzeczenia, które pozwalają osiągnąć cel. Czyli prosty przykład: nie masz pieniędzy, żeby przepłynąć Ocean Atlantycki, to szukasz łodzi w zamian za pracę. Nie masz pieniędzy na autobusy to stoisz i łapiesz przez 10h autostopa. Tak, czy inaczej w obydwu przypadkach cel zostaje osiągnięty, bo przecież o to, w tym chodzi – czyż nie?
Jeżeli odpowiedź była twierdząca to z czystym sumieniem zapraszam do przeczytania pozostałej części wpisu. Nie znajdziesz tu nic odkrywczego, jednak możliwe, że zmienisz swój punkt widzenia na pewne jakby się mogło wydawać oczywiste rzeczy.
Oszczędzanie na transporcie
Masz do wyboru przeróżnej maści środki transportu, począwszy od samochodu, autobusów, busów, pociągów, po samoloty. Jednak niekiedy bywa tak, że transport cenowo wychodzi jeszcze drożej, niż noclegi. Jak przekombinować, żeby kalkulacja się zgadzała. Z przemieszczaniem w każdym miejscu na świecie jest podobnie – trzeba pytać lokalnych, ewentualnie obserwować. Na zdrowy rozsądek: jaki lokalny wybrałby droższą alternatywę, jak może i tak dojechać do celu taniej? Właśnie. Pytaj na miejscu, a odnajdziesz najbardziej korzystną ofertę. Pamiętaj jednak, że Twój kolor skóry w niektórych krajach utożsamiany jest z dojną krową, więc nie daj się wyrolować. Zrób rozpoznanie ile płacą inni.
Gdyby poirytowanie wzięło górę wyjdź na drogę i wyciągnij kciuka. Niezawodny transport, który zawsze jest dostępny, czyli autostop. Bywają jednak dni, że trzeba poczekać nawet i 10h na swojego kierowcę, który okaże się niczym anioł z nieba.
Oszczędzanie na noclegach
Jest to jeden z głównych, a zarazem najdroższych elementów składowych wyjazdu, którego nie da się przeskoczyć. Nie znam zdrowego człowieka, który mógłby funkcjonować przez 2 tygodnie bez spania. Nie da się, po prostu. Musisz mieć nocleg i najlepszym wyjściem byłoby pokuszenie się o hotel – wygoda, komfort, ale i grube pieniądze. Możesz skorzystać z alternatywy, czyli moteli, pensjonatów, kwater agroturystycznych, czy hosteli. Ten ostatni przykład jest moim zdaniem bardzo trafionym wyborem. W hostelach zatrzymują się przeróżni niskobudżetowi podróżnicy i backpacker’si, ponieważ ceny są przyzwoite.
Jednak w noclegach można zejść jeszcze niżej i pokusić się o couchsurfing, o którym wspominałem we wpisach: Tanie podróżowanie – 5 najlepszych stron oraz Couchsurfing, czyli jak znaleźć nocleg i anioła stróża. Najbardziej praktycznym i zarazem najtańszym wciąż pozostaje niezastąpiony, najbardziej ekskluzywny, nie wymagający rezerwacji – hotel pod bilionem gwiazd, czyli namiot. Jeśli się pokusisz o podróż z namiotem w roli głównej nie zapomnij zajrzeć do wpisu na temat: Jak wybrać dobry i lekki namiot do podróży.
Oszczędzanie na zwiedzaniu
Jak już człowiek gdzieś zawitał to wypadałoby nieco zobaczyć, dotknąć, spróbować. Zwiedzanie na własną rękę ma swoje uroki, jednak bez wcześniejszego przygotowania nie ma to głębszego sensu, gdyż wiele rzeczy będzie umykać. Wynajęcie przewodnika jest całkiem rozsądnym wyjściem pod warunkiem, że z kieszeni wysypują się srebrniki. Tak, czy siak jeśli jesteś w nowym dla Ciebie miejscu spróbuj znaleźć osobę – lokalsa, który mówi w znanym Ci języku. Jeśli masz problemy w komunikacji zawsze możesz zacząć rysować lub pokazywać. Może być to na przykład sprzedawca. Podejdź, zagadaj, kup coś jeśli uznasz za interesujące. Nawiąż najzwyczajniej w świecie po ludzku rozmowę. Nowo poznany towarzysz wskaże Ci ciekawe miejsca, na które warto zwrócić uwagę.
Jeśli wybierzesz autostop to pamiętaj, że Twój przewodnik siedzi właśnie za kierownicą i masz sposobność ku temu, by w naturalny sposób zapytać go o ciekawostki, czy miejsca warte zobaczenia. W przypadku, gdyby autostop odpadł z jakichś przyczyn to pozostaje wspominana już przy noclegach – witryna o nazwie couchsurfing. Jej zaletą jest nie tylko fakt możliwości znalezienia kąta do spania. Pozwala również na zorganizowanie spotkania grupki ludzi. Z autopsji wiem, że pisząc zapytania np. o noclegi ludzie odpisywali:
Cześć! Fajnie, że jesteś w moim mieście. Nie mam jak Cię przenocować, jednak z miłą chęcią oprowadzę i pokażę swoje miasto. Masz chęć?
Też pytanie. No jasne, że mam. I w taki oto sposób poznajesz kogoś nowego, kto opowie Ci o różnych rzeczach – niczym kumpel z osiedla. Pokaże Ci zakamarki, o których przewodniki nawet nie słyszały.
Oszczędzanie na jedzeniu
Pokaż mi człowieka, który nie musi jeść? Nie ma takich. Niskobudżetowe podróżowanie, rządzi się swoimi prawami, jednak musisz wiedzieć, że jedząc potoczny “syf”, będziesz czuć się jak potoczny “syf”. Zrozumiałem to po 2 latach od mojej pierwszej podróży poza granice kraju. Jedzenie mielonek turystycznych wyszło mi na tyle bokiem, że od tamtego czasu nie ruszam ich palcem, a kiedy przechodzę pomiędzy sklepowymi alejkami i czuję ich etykiety na swym ciele – przyśpieszam kroku.
Można oszczędzać jednak w tej kwestii należy to robić rozważnie i z wyczuciem. Brak energii w podróży i złe samopoczucie zabijają całą frajdę. Zatem, jeśli poczujesz głów, nie kupuj pierwszej lepszej konserwy tylko podejdź do kogoś na ulicy i zapytaj:
Mości Panie, powiedz proszę gdzie tu można posilić się smacznie, jak i tanio? Za informację podaruję 2 krowy…
Z tą końcówką to przesada, bo gdyby były 2 krowy to można by w Afryce zaszaleć i to na grubo. Rozumiesz zatem aluzję, że w podróży musisz otworzyć się na ludzi? Bez nich będziesz jeść syfiastą konserwę, która będzie 2, a może i 3 razy droższa od lokalnego jedzenia.
Dla hardcorowców mam jeszcze jedną ciekawą informację, a tyczy się darmowego jedzenia, czyli freeganiźmie, o którym krótko wspominam tutaj: Tanie podróżowanie – 5 najlepszych stron oraz Freeganizm, czyli jak przetrwać w podróży bez pieniędzy?
Oszczędzanie na przygotowaniu
Mówią, że plan stanowi filar każdego wyjazdu. Poniekąd jest to racja. Gdybym powiedział, że moje podróże niskobudżetowe nie opierają się na żadnym planie to bym skłamał. Gdzie zatem szukać ciekawych informacji? W przewodnikach, które ważą po 0,5 kg, targać Lonely Planet w plecaku i zastanawiać się, co tak ciężko. Można, czemu nie, ale po co? Bądźmy racjonalistami. W podróży i tak nie spamiętasz tychże informacji. A książka za którą wydasz 50 zł prawdopodobnie zostanie w domu. Finalnie trafisz do tych samych miejsc, co inni turyści. Nie mówię, że to jest złe. Jednak wiem, że niekiedy warto pokusić się o alternatywy, takie jak: książka w wersji elektronicznej na telefon.
Tak, czy inaczej odbiegam od wątku. Jak zatem w tej kwestii zaoszczędzić? A odpowiedź jest bardzo prosta. Wyobraź sobie, że nietypowe informacje o miejscach i masa ciekawych rad znajduje się w internecie na podróżniczych blogach. Polska jest bogata w tego typu zasoby. Wystarczy jedynie poszperać w internecie.
Jeśli nie uda Ci się znaleźć odpowiedzi na którymś z blogów podróżniczych to zawsze możesz zapytać innych podróżników na Facebook’owej: Podróżniczej Grupie Wsparcia, gdzie możesz uzyskać pomoc.
Podsumowanie, tego jak oszczędzać w podróży
Przeczytając powyższy wpis możesz sądzić, że niskobudżetowe podróżowanie to noclegi w namiocie, jazda autostopem, zwiedzanie na własną rękę i rozmowy z lokalsami, jedzenie tam gdzie jedzą miejscowi i przygotowania opierające się na wymianie informacji z innymi podróżnikami (blogi, grupy). I masz rację – jest to niskobudżetowe, jednak wciąż jest to również moje subiektywne odczucie względem doświadczenia, które nabierałem przez swoje podróże.
To co dla jednego jest niskobudżetowe, dla drugiego może być wciąż zbyt drogą alternatywą. Musisz odnaleźć swoją definicję niskobudżetowych podróży, tak by czuć komfort zarówno fizyczny, jak i psychicznych, kiedy będziesz 1, 10, 100, 1 000, czy 10 000 kilometrów od domu.