Jak dorosnę, będę kimś WIELKIM. Kimś, o kim usłyszy cały świat! Powiadał kolega z podstawówki. Kto by jednak zastanawiał się, czy jego słowa mają faktycznie sens. Słowo to tylko słowo, jest nic warte jeżeli nie zostanie poparte czynami. Lata leciały, ja zaś nigdy nie przypominałem sobie owego cytatu, aż do dziś – 1 czerwca 2017. Dzień dziecka to okres, który zmusza do pewnych refleksji, a mianowicie porównania tego, co było kiedyś, z tym, co jest teraz. Zmusza do zadania sobie pytania: Jak spełniać marzenia, kiedy człowiek już dorósł i nie jest dzieckiem.
Mam 26 lat i miałem okazję widzieć wiele ciekawych rzeczy, poznać interesujących ludzi, a niejednokrotnie spotykam się ze stwierdzeniem:
To dopiero początek podróży
Początek, czy koniec, nie ma znaczenia, ważne jest to co udało mi się zaobserwować w sobie samym i innych, którzy mnie otaczają. Zauważyłem, że dzieci nie pytają, czy coś da się zrobić, po prostu to robią.
Pamiętam jak dziś, kiedy wizytując u Babci Gieni na wsi o nazwie Berezyszcze nieopodal miasteczka Czeremcha przy granicy z Białorusią, miałem zapędy jako konstruktor. Pewnego dnia postanowiłem, że zbuduję pojazd. Poszedłem do szopy, znalazłem koła od roweru, deski i zacząłem tworzyć. Byłem na początku podstawówki, a maszyna która skonstruowałem wymagała jeszcze sporo poprawek. Tak, czy inaczej działając nabierałem pewnej wprawy. Innego dnia patrząc na Ciapka, czyli podwórkowego psa – uznałem, że zrobię mu budę. Nie minęło 8 godzin, a ocieplone mieszkanie dla czworonoga stało przy stodole. Wszystkie inne pomysły realizowałem w mgnieniu oka. Jedne wychodziły lepiej, inne gorzej. Przy każdym małym projekcie nabierałem coraz większej wprawy. Wyobraźnia nie miała chwili wytchnienia, pracowała na wysokich obrotach. Z każdym pomysłem rodził się kolejny.
Kiedy oznajmiałem o czymś, co chciałem zrobić słyszałem często:
Nie ma sensu, po co będziesz to zaczynać i tak się nie uda
Wbrew wszystkim i tak robiłem swoje. Nie zawracałem sobie głowy tym, co mówią inni. Wolałem przewrócić całą szopę z narzędziami do góry nogami i wyszukiwać doskonałą deskę, niż siedzieć przed telewizorem i oglądać ze wszystkimi – Jaka to melodia, czy Teleexpress. Nudziło mnie to.
Idąc tropem tej myśli
Warto zastanowić się nad tym, czy marzenia które mieliśmy będąc jeszcze małymi brzdącami były faktycznie podwaliną tego, kim obecnie jesteśmy? Odetchnij głęboko i wróć pamięcią do czasów, kiedy myśl o tym, co będzie jutro nie zaprzątała Twojej głowy. A priorytetem było zameldowanie się na osiedlowym trzepaku. Raz, dwa, trzy… udało się? Myślę, że tak.
Od zawsze chciałem być policjantem. Biegając z patykiem i krzycząc wniebogłosy po osiedlu w pewien sposób realizowałem swoje skryte marzenia, rzecz jasna w miarę możliwości na ówczesny okres mojego życia. Później moje preferencje zawodowe w podstawówce zaczęły zmieniać swoją trajektorię. Był przez chwilę strażak, programista, grafik i wiele innych. Czy to oznacza, że nie potrafiłem się zdecydować? Nie. Po prostu nie wiedziałem, co tak naprawdę chcę robić. Typowałem te wszystkie zawody przez pryzmat własnego wyobrażenia. Policjant, strażak, informatyk, matematyk, nauczyciel to wszystko brzmiało wyniośle, wywołując we mnie chęć znalezienia się w tej kategorii zawodowej.
Kiedy mówiłem na głos, że chcę zostać informatykiem, nikt w to nie wierzył i na pierwszy rzut leciały słowa:
Przecież słabo sobie radzisz z matematyki
Masz 3, a niekiedy wpadają 2. Nie ma sensu. Do tego trzeba mieć ścisły umysł. Pomyśl nad czymś innym.
Prawda jest taka, że w tamtym okresie momentami zaczynałem wierzyć w to, co mówili inni. A dziś wiem, że prawda jest jedna. Nie ważne, czy masz 2, czy 3 w dzienniku z danego przedmiotu, bo i tak jesteś w stanie nauczyć się programowania. Kwestia tego, czy owa umiejętność jest Ci potrzeba i będziesz lubić to robić.
Nikt mi nie powiedział tak oczywistej rzeczy. Oceny to żaden wyznacznik tego, czy do czegoś się nadajemy. Jednak wiele ludzi wciąż uważa, że jeżeli ktoś od początku szkoły ma same 5 z języka polskiego to jest wyśmienitym pretendentem do tego, by zostać dziennikarzem. Jak pokazuje życie tak nie jest i jeśli zrozumiesz to wcześniej, tym więcej możesz osiągnąć zarówno Ty sam, jak i inni wokół Ciebie.
Dorastając i pnąc się z klasy do klasy nie byłem żadnym wybitnym uczniem. Raz piątka, innym razem dwójeczka, a jeszcze innym siarczysta jedynaczka. Ani ze mnie wyśmienity pisarz, ale piszę, a Ty to czytasz. Ani ze mnie wybitny geograf, ale odkrywam świat i dziele się tym z Tobą. Nie jestem też zawodowym kamerzystą, a montuję filmy i wrzucam na kanał youtube. Nie jestem również programistą bo miałem 2 i 3 z matematyki, a prowadzę i poprawiam swojego bloga – sam. Rozumiesz ironię?
Marz jak dziecko, bo warto
Marzenia to nic innego jak cele. Nie ma człowieka, który by sobie nie stawiał celów. Dla jednych cele będzie wstanie z łóżka i przejście do lodówki po coś do zjedzenia, a dla kogoś innego może być celem pójście na studia, dojechanie do Nowej Zelandii, spróbowanie swoich sił w lataniu na spadochronie, nagranie własnej piosenki. Każdy cel jest ważny, każdy cel sprawia, że wypełnienie go daje nam satysfakcję. A Ty masz swoje cele?
Nie wiem, czy pamiętasz takie czasopismo, jak Wally Zwiedza świat? Taki gość w okrągłych okularkach i biało – czerwonej czapeczce.
Byłem jeszcze w podstawówce, kiedy do sklepów wprowadzono to czasopismo podróżnicze dla dzieci. Kiedy zawitałem do osiedlowego sklepu na ul. Wysokiej, w Siemiatyczach o dumnej nazwie “KARPIUK” i dostrzegłem w dziale – prasa, pierwszy egzemplarz w cenie 1 zł musiałem go mieć. Informacje, zdjęcia, ciekawostki pochłaniały mnie całego. Jednak największą frajdę sprawiało mi odnajdywanie głównego bohatera, który ukrywał się na wśród różnych scenerii, np. tak jak poniżej na 2 załączonych obrazkach. Spróbuj swoich sił i daj znać na koniec w komentarzu, czy Ci się udało.
Czasopismo kolekcjonowałem niczym jakiś uzależniony. Kiedy dowiadywałem się, że w osiedlowym sklepie nie ma nowego numeru biegałem po wszystkich innych sklepach, by go zdobyć. Pewne uzależnienie, jednak to z kategorii pozytywnych. Patrząc dziś była to moja najlepsza regularna inwestycja w siebie samego.
Na każdy kolejny numer czekałem z niecierpliwością, myśląc nad tematem przewodnim i ciekawostkami, które w nim odnajdę. Nigdy nie myślałem, że swoją ciekawość świata, będę mógł wypełniać czytając czasopismo podróżnicze dla dzieci.
Przyszedł moment, kiedy okazało się, że po kilku latach zostaje wycofane ze sprzedaży. Bo się nie opłaca, bo nie ma popytu, bo internet zaczyna zabierać czytelników i takim też sposobem z bólem serca musiałem pożegnać się w naturalny sposób ze swoim nałogiem kolekcjonowania Wally zwiedza świat. Gimnazjum się skończyło, a zaczęło liceum. Po wielu perturbacjach wyboru profilu matematycznego, zmieniłem go na geograficzny. Nie wiem dlaczego, nie wiem po co. Co może wiedzieć gość, który ma kilkanaście lat. Na pewno nie to, co chce robić w życiu.
Wybór był strzałem w dziesiątkę. Ze wszystkich przedmiotów w szkole, bardzo lubiłem geografię z Panem Stanisławskim Siekluckim z Siemiatyckiego Liceum Ogólnokształcącego. Czekałem na ten przedmiot, jak na żaden inny. Nie byłem prymusem w tej działce, jednak odnosiłem wrażenie, że uczę się czegoś ciekawego, a zarazem niepowtarzalnego. Raz wpadła z “gegry” 3, czasem 4, a innym razem 5. Gdyby ktoś zapytał mnie w ówczesnym czasie, gdzie leżą Himalaje to bym nie wiedział, ale co z tego – no nic.
Początek liceum był modlitwą o to by się szybko skończyło. Koniec liceum był pokorą za modlitwę o szybki koniec. Trzy lata strzeliły tak szybko, że nie wiedziałem kiedy. Stałem w końcu przed wyborem studiów. Tak jak i stojąc przed wyborem profilu do liceum po gimnazjum, byłem w podobnej sytuacji. Nie miałem zielonego pojęcia, gdzie iść, co robić. Pomijam fakt, że nie byłem pewien, czy zdam maturę. Fakt faktem egzamin dojrzałości udało się zdać i otworzyć nieco szerzej drzwi na świat.
Po wielu przemyśleniach i wyborach uczelni padło na Politechnikę Białostocką, a dokładnie Wydział Zarządzania. Padło na Turystykę i rekreację, bo się dostałem, bo Politechnika, bo prestiż, bo 100 km od Siemiatycz, bo będą znajomi, bo… Poszedłem, nie wiem sam do końca dlaczego. Wiedziałem jednak, że najmłodszych lat czytałem czasopisma podróżnicze, w gimnazjum lubiłem przyrodę, w liceum zafascynowałem się geografią do tego stopnia, że zacząłem uczęszczać na koło geograficzne. Byłem również świadom, że moje podróżnicze wojaże opierały się na kilku wyjazdach poza Siemiatycze. Tak dobrze czytasz, poza Siemiatycze, a nie poza Podlasie.
Dziwne uczucie, kiedy jesteś na kierunku wymagającym znajomości geografii. No i faktycznie taką masz jedynie w teorii. W trakcie studiów zacząłem drugi kierunek również na WZ PB – Zarządzanie. Robiłem swoje jednak do czasu, aż odkryłem czym jest autostop.
Zaczęło się. Wyjazdy po Polsce, Europie, a następnie odkrywanie nowych kontynentów. Nadrabiałem jak oszalały. Dziś 1 czerwca 2017, kiedy mam 26 lat wracam do wspomnień i wiem, że w życiu nie ma przypadków i to kim jesteśmy aktualnie to splot kreowanych przez nas wydarzeń. Od dzieciństwa podświadomie pielęgnowałem w sobie metaforyczną bańkę ciekawości świata, która pękła na studiach.
Jak spełniać marzenia? Marz jak dziecko, działaj jak dorosły
Studia to dobry okres, nie dlatego, że można pobalować, czy czuć się wolnym. Ważniejsze w tym wszystkim jest to, że można się wyrwać spośród ludzi, którzy wciąż powtarzali:
Tego się nie da. To bez sensu. Zacznij robić coś innego
W życiu nie można tkwić w jednym punkcie i opierać swoich poglądów na jednym doświadczeniu. Trzeba próbować, poznawać, robić błędy, wyciągać wnioski, czy ryzykować. Iść naprzód niczym rozpędzony koń na torze wyścigowym.
Dziś mam za sobą podstawówkę, gimnazjum, liceum i studia. Z tym wszystkim związanych jest wiele wzlotów i upadków. Jednak wciąż chodzę po świecie, niczym mały brzdąc po sklepie osiedlowym i chcę poznać to co ciekawe i interesujące, jednak już nie przez pryzmat kolorowego pisma, a własnymi oczyma. Robię to co inni uważali, za nieosiągalne i mało istotne – odkrywam.
Co stało się z kumplem, który miał być kimś WIELKIM?
Nie mam z nim zbyt dużego kontaktu i wątpię, że przeczyta ten wpis. Nasze drogi się rozeszły, ja zaś mogę śledzić go od czasu do czasu w mediach społecznościowych i patrzyć z podziwem, jak realizuje się będąc szefem w swojej własnej firmie, którą rozwija mądrze i z pasją. Dla mnie jest WIELKIM człowiekiem, który słowa przeobraził w czyny.
Jak daleko Ty doszedłeś od podstawówki do teraz?
Z tym pytaniem pozostawiam Cię samemu sobie. Myślę, że każdy czas jest dobry na to, by zrobić rachunek życia i ewentualnie go nieco skorygować. Masz chęć coś zrobić, zrealizować jakieś marzenie, podnieść swoje kwalifikacje? Zaryzykuj, zrób krok do przodu i bądź WIELKI – sam dla siebie, nie dla innych.
Spełnianie marzeń cytaty
Na koniec, chciałbym podzielić się 5 cytatami, które metaforycznie mówią jak spełniać marzenia:
- Wszyscy musimy mieć jakieś marzenia i nadzieje, że możemy osiągną coś więcej niż mamy – Cecelia Ahern
- Marzenia się spełniają, ale nigdy tym, którzy tylko marzą – Adam Rem
- Marzenia zawsze zwyciężają rzeczywistość, gdy im na to pozwolisz – Stanisław Lem
- Jak będziesz miał marzenia, taki się staniesz – Og Mandino