Kanonizacja Jana Pawła II i Plac św. Piotra w Watykanie to był mój cel. Jednak zacznijmy od początku. Niesamowita historia sama w sobie, która wydarzyła się 23.04.2014. Siedząc w Austrii na stacji, późnym wieczorem spotykałem bardzo dużo polaków, z którymi sobie rozmawiałem. Każdy próbował jak najszybciej przedostać się na kanonizację Jana Pawła II. Tam też spotkałem Panią Gosię i Pana Tomasza (Pani Gosi -> niebieska jeansowa bluza, Pan Tomasz -> flaga na ramionach).
Zawsze krzyczałem na odchodne do wszystkich: “Do zobaczenia na placu św. Piotra”, tak też krzyknął do mnie Pan Tomasz. Mając pamięć fotograficzną do twarzy, zapamiętałem wszystkich spotkanych na swojej drodze.
Kanonizacja Jana Pawła II i cud w Watykanie
Idąc z Ojcem Efremem przez tłum na placu, ktoś mnie szarpnął za rękaw i zaczął podekscytowany krzyczeć “TOMEK! Nie wierzę!. Odwracam się patrzę, a tam człowiek którego znam, jednak nie wiem skąd. Mówi do mnie, z wyraźnym podekscytowaniem: “Tomek, to nie możliwe, że się spotkaliśmy! Chodź Gosia Cię wypatrzyła”.
Podchodzimy, nie mogąc se przypomnieć skąd znam tych państwa, pytam: “Przepraszam. Kojarzę Państwa, jednak nie mogę sobie przypomnieć skąd?”. Odpowiedzieli: “Spotkaliśmy Cię na parkingu w Austrii!”. Ja: A Już PAMIĘTAM! Dosiedliśmy się do grupki, w której skład wchodziła: siostra Pani Gosi, mieszkająca już 16 lat we Włoszech (po prawej stronie – Pani Honorata) oraz Pan Andrzej człowiek (66 lat – zielona koszulka) który przyszedł z Wrocławia do Watykanu pieszo. Ile mu zajęło? Ponad 2 miesiące. W takiej też ekipie posiedzieliśmy i Pani Honorata przygarnęła nas wszystkich i dała dach nad głową!
Przypadek rządzi życiem, w którym poznajemy niesamowitych ludzi na swojej drodze.
Po kilku miesiącach odwiedziłem Panią Gosię i Pana Tomasza w Sanoku. W tym czasie również wydarzyło się coś, co zapadło mi mocno w pamięć, a dokładnie cud w jednym z kościołów podczas mszy.