Mur Chiński, każdy o nim słyszał. Pełnił niegdyś funkcję obronną. Chińczycy tworząc tą kolosalną budowlę w VII wieku p.n.e., chcieli uchronić się przed koczownikami próbującymi najechać ich kraj. Budowla ta jednak nigdy nie spełniała swojej funkcji obronnej, gdyż jej siła nie zależała od wysokości i grubości ścian, ale od lojalności i odwagi strażników, którzy pełnili warty.
Mur świetnie sprawdzał się również, jako droga po górzystym terenie, co usprawniało przekazywanie informacji, a w późniejszym okresie stał się szlakiem handlowym. Wielkie dzieło wzniesione ludzkimi rękoma robi niebywałe wrażenie zwłaszcza, że długość głównego odcinka to około 2400 km, a całość wraz z naturalnymi barierami to około 8851,8 km.
Jest kilka miejsc w których potencjalny turysta może odwiedzić i zobaczyć jeden z siedmiu nowych cudów świata (ogłoszony cudem: 7 lipiec 2007 roku). Wszystkie dostępne punkty są odrestaurowane i wyglądają podobnie do deptaka. Cała infrastruktura została tak dostosowana, by potencjalny turysta płacąc za bilet nie miał większych problemów z przejściem odcinka muru.
Mur Chiński i treking po zakazanej części
Są jednak „perełki”, o których wie niewiele osób, a mianowicie zamknięte dla ruchu turystycznego części Muru Chińskiego. Na taki odcinek można dostać się z blisko leżącej wioski. W większości miejsc, będą znaki ostrzegawcze informujące o niebezpieczeństwie. Nie są one bezpodstawne. Wybierając odcinek zamknięty trzeba się liczyć z wieloma trudnościami: zarośnięte odcinki gęstymi krzakami, rozwalone stopnie, które uniemożliwiają stabilne postawienie stopy, wspinaczka po kilkumetrowych uskokach i ścianach, przechodzenie nad przepaścią, strome podejścia z mało stabilną nawierzchnią.
Gdybym w czasie swojej podróży nie poznał Grześka z Krakowa to nie wiem, czy udałoby się samotnie przejść prawie 19-20 km trekingu po tak wymagającym terenie. Zważając na to, że obydwaj mieliśmy wyładowane plecaki. Grzesiek około 18-19 kg, ja zaś 20 kg, plus 6 kg hulajnoga. Nie pytaj dlaczego wziąłem tam hulajnogę, do tej pory nie jestem w stanie sobie tego wytłumaczyć.
Suma sumarum przejście zakazanej części, było jednym z najpiękniejszych doświadczeń jakie przeżyłem w całej podróży. Treking jest do zrobienia, jednak trzeba podejść do tego z rozsądkiem i wyważyć własne siły, gdyż nie uświadczysz tam człowieka, który w razie czego jest w stanie Ci pomóc. Zlokalizowanie zejścia z muru to nie lada wyzwanie. My podczas całego trekingu, gdzieś w połowie dostrzegliśmy mało widoczną ścieżkę. Pamiętaj, że treking po murze zwłaszcza z plecakiem (hulajnogi nie bierz) wymaga kondycji – to nie wiosenny spacerek.
Fotorelacja – Mur Chiński – treking po zakazanej części
Film: Tajemnice Wielkiego Muru Chińskiego
Jakość filmu pozostawia wiele do życzenia, jednak informacje, które są tam zawarte rekompensują niedociągnięcia.
komentarze: 1
hej,
Fajna przygoda! mozesz zdradzic z jakiej wioski jest to wejscie? wybieram sie na chinski mur w nastepnym tygodniu i dobrze wiedziec ze jest alternatywa dla turystycznych szlakow.
Pozdrowienia z Singapuru,
Marlena