Nocleg w Wiedniu i polski kościół

kanal-podrozniczy-nayoutube-nifortunne-historie-z-podrozy

Jest rok 2014 – okres wakacyjny, a moja podróż po Austrii przebiega doskonale. Kierunkiem, który przyświecał całej inicjatywie było Maroko, kraj położony w Afryce.  Stanowił wyzwanie, którego nie potrafiłem usadowić w swojej głowie. Sama myśl o tym, przerastała mnie w wielu kwestiach. Choć przed mną był jeszcze kawał drogi to ciekawość była tak silna, że nie pozwalała się zatrzymać.

Jak znalazłem nietypowy nocleg w Wiedniu? Jaki związek przyczynowo skutkowy ma nocleg i polski kościół w Wiedniu?


Początek historii w Wiedniu

Będąc w stolicy Austrii poznałem Polaka, który jeździł po świecie z instrumentem nazywanym diembą i tak sobie żył. Spędziliśmy trochę czasu razem – zwiedzając. Rozstawszy się z nowym kumplem, który pod jedną ręką niósł duży bęben (diemba), zaś w drugiej flaszkę Żubrówkę, skręciłem w uliczkę która otworzyła przed mną nowy etap. Idąc wzdłuż rozciągających się kamienic dostrzegłem na pozór niczym nie wyróżniający się kościół. Postanowiłem intuicyjnie przejść na druga stronę. W tym czasie moim oczom rzuciła się tabliczka. Przystanąłem z niedowierzaniem. Napis w języku polskim mówił: Za ofiary poległe w katastrofie Smoleńskiej…

diemba-granie-park-wieden-nocleg-w-wiedniu
Zdjęcie 1. Polak poznany o 6 rano w centrum Wiednia

Obok stał pomnik naszego krajana Jana Pawła II. Był to jednoznacznie Polski kościół. Od razu w swojej głowie zacząłem snuć miliony planów. Podszedłem pod tablicę ogłoszeń, na której była rozpiska – harmonogram mszy w ciągu tygodnia. Okazało się, że za 7 godzin, będzie msza w języku polskim. Na tablicy byli wymienieni również Polscy księża. Pomyślałem więc, że podejdę do nich i zapytam, czy mógłbym przenocować gdzieś na plebani, chociażby na kawałku podłogi. Ostatnia noc dała mi w kość i potrzebowałem odpoczynku. Noclegi na dziko nie są prostym tematem.


Pogawędka z księdzem Polakiem

Wchodzę na zakrystię i dostrzegam Księdza. Pewnym głosem zaczynam rozmowę.

Niech będzie pochwalony…

Ksiądz na mój widok był nieco zaskoczony. Zaczął dopytywać, co robię i jakie mam plany. Opowiedziałem pokrótce swoją historię i plan podróżniczy jaki mi przyświecał. Następnie bez większego owijania w bawełnę zapytałem w prost.

Wczoraj miałem dość ciężką noc. Spałem niewiele, gdyż jakiś Cygan postanowił mnie nachodzić. Czy mógłbym wieczorem przyjść i się przespać na ziemi w tym korytarzu? 

Z wyraźną niechęcią usłyszałem jedynie krótką odpowiedź.

No bo wiesz mamy 2 pokoje, ale te pomieszczenia są tylko dla naszych księży, którzy przyjeżdżają w jakieś delegacje. Nie możemy Ci ich udostępnić. Kawałek podłogi również odpada.

Jako człowiek honoru nie nalegałem. Korzystając z okazji podpytałem, czy zostawienie plecaka na kilka godzin, podczas gdy będę zwiedzać miasto jest akceptowalne. Po głębszym zadumaniu, jak by miała być tam bomba zegarowa, ksiądz stwierdza, że się śpieszy bo idzie na obiad, a następnie na rower. W całym tym letargu otrzymałem jednak pozwolenie, by zostawić swój dobytek.

Podziękowałem i zostawiłem plecak. Ruszyłem przed siebie bez zbędnego balastu. Na odchodne ksiądz nie omieszkał stwierdzić, że o 18:00 jest msza dla Polaków. Podpowiedział również, bym stanął z karteczką.

Szukam noclegu.

Pomimo, że nie chwapił się do pomocy to pomysł z karteczką brzmiał, co najmniej świetnie. Pożegnałem księdza i ruszyłem na podbój Wiednia. Mogę sobie porównać fakty, iż miałem już okazję nocować w domach pielgrzyma. Zaś fakt, iż nie mogłem zostać na plebanii leżał jedynie w gestii życzliwości księdza. Gdyby chciał użyczyć kawałka podłogi, mógłby to zrobić. Nie można jednak zapominać o kulturze i nienapraszaniu się. 

Podczas wyjścia moją uwagę w środku świątyni, gdzie zmierzaliśmy podczas rozmowy z księdzem zwrócił jeden obraz. Okazało się, że na obrazie zamknięte są krople krwi Jana Pawła II. Posłuchałem historii jak się tam znalazły i ruszyłem na podpój miasta.


Pomysł na karteczkę

Zwiedzając Wiedeń miałem na uwadze, że msza dla Polaków zaczyna się o 18:00. Swój plan dostosowałem tak, by na spokojnie zdążyć wrócić. Wziąłem udział w nabożeństwie, a następnie po mszy zacząłem działać. Oczywiście, że zrobiłem karteczkę i stanąłem przed kościołem. Na białej kartce formatu A4 widniał duży napis.

Tomek z Podlasia szuka noclegu!

Była to dla mnie nowość. Nigdy wcześniej nie robiłem czegoś takiego. Jako człowiek, który lubi, a wręcz kocha nowe doświadczenia postanowiłem zadziałać. Początkowo sam się nieco śmiałem stojąc tak, kiedy to wierni pochodzenia polskiego co i rusz wychodzili z kościoła. Obserwowałem pobratymców. Jedni przyśpieszali kroku, inni zatrzymywali się przed kościołem z czystej ciekawości nawiązując rozmowę. Po 5 minutach od zakończenia się mszy zebrało się grono ludzi wokół mojej osoby. Kilku mężczyzn i kobiet zaciekawionych moją historią.

polski-kosciol-w-wiedniu
Zdjęcie 2. Polski kościół w Wiedniu pod którym stałem z karteczką – po prawej stronie Polskie flagi i pomnik JP II

Karteczka wywołała nieco poruszenia. W końcu z tłumu ciekawskich pewnym krokiem podchodzi starsza kobieta, na oko jakieś 65 lat – Pani Wiktoria. Kręci się, a w jej oczach dostrzegam pierwiastek strachu, a zarazem potrzebę i chęć pomocy mojej osobie. Jednak coś ją początkowo blokowało. Rozmawiając ze wszystkimi dostrzegłem jak bacznie słucha, aż w końcu przystąpiła do wypytywania mnie o wszystkie aspekty mojego życia. Poprosiła również o pokazanie paszportu, legitymacji oraz dowodu. Oczywiście pokazałem jej wszystko, co chciała.


Rozmowa za starszą panią

Po rozmowie, która miała charakter przesłuchania, w oczach starszej Pani byłem bardziej wiarygodny. Rozmawiając tak, jeden z panów stwierdził.

Młody człowieku muszę teraz pójść coś załatwić, za 15 minut wrócę tu jeśli będziesz stać dalej, w tym miejscu to porozmawiamy i dam Ci nocleg.

Rozmawiając z ludźmi których było z 15 osób, Pani Wiktoria wykazywała największe chęci, jednak wciąż się bała. Zadała mi jedno pytanie, którego prostota w pewien sposób mnie zaszokowała.

Czy masz dobre intencje i, czy wierzę w Boga?

Po kilku sekundach zastanowienia, bez najmniejszego zawahania  odpowiedziałem prosto z serca.

Nie musi się Pani obawiać. Nie mam złych intencji. Czy wierzę w Boga? Ciężko jest mi stwierdzić jednoznacznie. Staram się go wciąż  go zrozumieć.

I wtedy Pani Wiktoria z uśmiechem osoby, która wygrała milion w totolotka stwierdziła.

Ah! Zaryzykuję!

Zaryzykowała i zaprosiła mnie do siebie. Kiedy tak szliśmy w kierunku metra Pani Wiktoria czuła się coraz pewniej w moim towarzystwie. Kiedy dotarliśmy na stację miałem poczucie, że jej strach względem mojej osoby został zniwelowany. Naszym kierunkiem były przedmieścia Wiednia, gdzie mieszkała sama na wielkim osiedlu. Strach owej Pani był uzasadniony, gdyż opierał się na niemiłych doświadczeniach. Kiedyś jakiś Polak potrzebował pomocy. Dała mu dom, jedzenie i załatwiła pracę – zaś ten ją okradł i uciekł. Zrozumiałem wszystko, potoczne kawałki układanki zaczęły do siebie pasować. Dotarliśmy do domu Pani Wiktorii. Mieszkanie w osiedlowym wieżowcu, a w środku kilka pokoi. Mieszkała samotnie, gdyż straciła jak się później okazało 2 mężów.


Nocleg w Wiedniu u wybawicielki

Pogodna, zaradna a do tego hodująca na balkonie 2 drzewka bananowca. Złapaliśmy nić porozumienia, co sprzyjało rozmowie. Ugościła mnie jak potoczna babcia wnuka. Nie byłoby, w tym nic dziwnego, gdyby nie jej stwierdzenie.

Jesteś strasznie podobny do mojego wnuka. I w sumie, gdybym nie dostrzegała podobieństwa to kto wie, czy bym podeszła tam pod kościołem.

Los sprzyjał. Pomimo, że moja twarz nie należy do klasy przednio wyjściowych to w tym przypadku dała radę. Wieczór minął bardzo szybko, a wręcz rzekłbym błyskawicznie. Miałem poczucie, że Pani Wiktoria to stara znajoma rodziny. Zachowując jeszcze skrawki sił sprawdziłem w internecie ile kilometrów mam do najbliższej wylotówki. Okazało się, że mogę łapać już 3 kilometry od domu mojej wybawicielki.

Nazajutrz spakowałem wszystkie swoje rzeczy, zjedliśmy smaczne śniadanie i ruszyłem. Kiedy żegnałem się z Panią Wiktorią, zrobiło mi się smutno. Podziękowałem za pomoc, zaś starsza Pani wyciągnęła pęk kluczy i zaczęła odczepiać od nich wizerunek aniołka. 

Przyczep do plecaka. Będzie Cię chronił podczas Twojej dalekiej podróży. I pamiętaj Tomku, w życiu jest tak, że to co dajesz to samo wcześniej, czy później odbierzesz.

Karma, to zapewne Pani Wiktoria miała na myśli. Wierzę w to jak w nic innego. Magia w czystej postaci. Ile dobra dasz światu, tyle do Ciebie wróci. Piękna ideologia, która powinna zagościć w głowach wielu ludzi. Przepełniony zadumą i przeplatającymi się myślami o tak nietypowym spotkaniu dwóch obcych sobie dusz ruszyłem przed siebie.


Ruszyłem w dalszą drogę

Drzwi mieszkania w wielkim osiedlowym wieżowcu zatrzasnęły się, dając tym samym początek nowego etapu podróży. Ucieszyłem się, że wylotówka jest niespełna 3 kilometry od mnie jeszcze nie wiedząc, że to miejsce, będzie najgorszym na świecie do łapania autostopa. Stojąc tam przez 4 godziny zostałem zatrzymany 3 razy przez policję. Później na parkingu nieopodal poznałem wojskowego, który stwierdził, że podrzuci mnie na lepsze miejsce. Stojąc kilka godzin na nowej wylotówce wciąż nie mogę złapać. Po godzinie 22:00 ruszyłem w kierunku hotelu, który był w zasięgu mojego wzroku. W recepcji zacząłem rozmawiać i podpytywać, czy mogę spędzić noc w środku na fotelach. Okazało się, że gość pochodzi z Polski i bez najmniejszego zawahania przystanął na moją prośbę.

Podczas gdy stałem jeszcze i próbowałem swoich sił po 7 godzinach spotkałem Punka, który wracał ze squatu, na którym odbywał się koncert. Stwierdził jednoznacznie, że miejsce w którym stoję jest mało korzystne. 

Źle stoisz, jedź w to miejsce… i tam będzie świetna miejscówka.

Nazajutrz zgodnie z instrukcjami spotkanego dzień wcześniej Punka udaję się na nową wylotówkę. Po 5 minutach oczekiwania patrzę, a ten sam gość również idzie łapać stopa. Udaje mu się zatrzymać leśniczego, pyta od razu, czy zabierze również i mnie. Takim oto sposobem, a bardziej zrządzeniem losu ruszam dalej z Matem Hard Punkiem.

komentarze: 5
  1. Fajna relacja twojej historii.Znam ten kościół i Wiedeń, mieszkałem i pracowałem tu w latach 91-96 ,Po lewej stronie kościoła patrząc na wejście główne wisiała tablica z ogłoszeniami.Były tam ogłoszenia w sprawie pracy ,mieszkania,pokoju.Super spędzony okres mojego młodzieńczego życia.Mialem 20 lat jak przyjechałem do Wiednia po zniesieniu wiz przez Austrię.Pozdrawiam Grzegorz

  2. Witam,
    w tym roku wybieramy się po drodze do Wiednia. Mógł byś mi powiedzieć gdzie była ta dobra wylotówka pamiętasz może każda konkretna wskazówka mile widziana 🙂 Z góry dziękuje za odpowiedź.

      1. Cała ja zawsze zapomnę o najważniejszym 🙂 z Wiednia jedziemy do Pragi.Dzięki za link przegapiłam ten wpis to będzie moja taka pierwsza podróż na razie jestem w trakcie przygotowań ale spokojnie wylot do Bari dopiero 17 lipca.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

WPISY, KTÓRE MOGĄ CIĘ ZAINTERESOWAĆ