Rondo Wolnego Tybetu znajduje się na Warszawskiej dzielnicy Wola przy al. Prymasa Tysiąclecia i ul. Marcina Kasprzaka (mapa). Ilekroć miałem okazję witać do stolicy to kilka dni temu po raz pierwszy zobaczyłem tenże pewnego rodzaju swoisty manifest. Zaintrygowało mnie to na tyle, by poszperać w internecie i znaleźć analogię pomiędzy nazwą, a lokalizacją w której się znajduje.
Początkowo rondo miał nosić nazwę – Rondo Wolnego Tybetu. Pomysłodawcą, a zarazem inicjatorem projektu był Michał Kubiak – ówczesny radny dzielnicy Wola. Początki działań zaczęły się jesienią 2008 roku. W bardzo szybkim tempie zyskał zwolenników, jak i oponentów. Siła tych pierwszych w postaci rady dzielnicy i podkomisji do spraw nazewnictwa Rady miasta stołecznego Warszawy, były niewątpliwie większe, co otworzyło szerzej “drzwi do działania”.
Cała uroczysta ceremonia nadania nazwy miała przyświecać, a tym samym stać się potoczną “wisienką na torcie” podczas wizytacji XIV Dalajlamy w stolicy 11 grudnia 2008 roku. Jak to w Polsce, wydarzenie takiej rangi nie mogło obejść się bez politycznych ekscesów. Biorąc pod uwagę, że inicjator projektu Pan Michał Kubiak – członek Platformy Obywatelskiej to jak pisano w Gazecie Wyborczej, część radnych Prawa i Sprawiedliwości planowała w tym samym czasie kontrę w postaci wydarzenia nadania rondu nazwy – Ofir Obozu KL Warschau. Zamiast iść jak jeden brat razem, to zawsze ktoś próbuje przeforsować “swój” niepowtarzalny pomysł – jakieś nieporozumienie.
Żeby było ciekawiej już w listopadzie 2008 drugi sekretarz ambasady Chińskiej Republiki Ludowej złożył oficjalne pismo przeciw sugerowaniu odłączenia Tybetu od Chin. Jak wiadomo Tybet niepodległy w roku 1951 został napadnięty i zajęty przez komunistyczne Chiny, o tym jednak niewiele osób wie.
W okolicach samego ronda, jak i na filarach od 2009 roku, “wyrastają jak grzyby po deszczu”, coraz to nowe dzieła sztuki zwane muralami. Tematycznie nawiązujące do Tybetu, głównie w kontekście ruchu jego wyzwolenia. Cały zbiór nazywany jest Galerią Tybetańską, która zajmuje głównie filary po północnej stronie ronda.
Jak powiedział Włodzimierz Paszyński, zastępca prezydenta miasta stołecznego Warszawy:
Rondo Tybetu będzie wyrazem naszej solidarności z tymi, którzy z trudem próbują zachować dzisiaj swoją tradycję, kulturę oraz liczą na swoją niezależność.
Dalajlama o inicjatywie…
XIV Dalajlama w lipcu 2009 roku otrzymał honorowy tytuł – Obywatela Warszawy. W przeddzień tego dostojnego nadania tytułu na Uniwersytecie Warszawskim wygłosił wykład na którym powiedział o inicjatywie nadania nazwy Ronda Wolnego Tybetu:
Wysiłki te są słuszne i logiczne.
Wolny Tybet, a może wręcz przeciwnie?
Maj 2009 roku okazał się datą kontrowersji, a mianowicie Ministerstwo Spraw Zagranicznych nadało list, którego adresatem była Rada Warszawy. Treść listu skłaniała się ku temu, że użycie słów “Wolny Tybet” jest jednoznacznie sprzeczne ze stanowiskiem Rządu Polskiego i Unii Europejskiej, które to w oficjalnych oświadczeniach uznają integralność terytorialną Chin.
Integralność to jedność niepodzielnej całości, nierozdzielność.
W liście padły również sugestie, iż nadanie rondu takiej nazwy może pogorszyć interesy gospodarcze Polski wraz Chińską Republiką Ludową. Niewątpliwy opór Ministerstwa Spraw Zagranicznych przygasił zapał wielu radnych Platformy Obywatelskiej, którzy najzwyczajniej w świecie zaczęli się wycofywać z pomysłu – ze strachu o “stołki”.
Finał
Do dnia dzisiejszego rondo przy al. Prymasa Tysiąclecia i ul. Marcina Kasprzaka nosi nazwę Rondo Tybetu. Słowo “Wolnego” zostało usunięte po wielu ekscesach zarówno politycznych, jak i lokalnych. Pierwotna nazwa: Rondo Wolnego Tybetu, choć nieoficjalna wciąż jednak znajduje swoich zwolenników, którzy wyraźnie dają o sobie znać, np. malując ją na murze w pobliżu ronda (patrz zdjęcie na górze).
komentarze: 2
Jestem osoba której szuka Dalajlama w Polsce. Pozdrawiam, Marlena. I am ready te be found now…
Świetny wpis <3
ps. Mam w pobliżu szkołę i codziennie tamtędy przechodzę 😉