Temat seksu dla wielu ludzi po dzień dzisiejszy wciąż jest tematem tabu. Niemniej jednak porównując 40 lat wstecz po dziś dzień można zaobserwować kolosalne zmiany w kwestiach narracji. Poniższą analizę opieram na spostrzeżeniach własnych, rozmowach z najbliższymi oraz na wycinkach artykułów tematycznych, do których udało mi się dotrzeć. Co prawda nie jest to tekst z kategorii podróży, jednak śmiało można go przypisać do kategorii – podróży w przeszłość. Poniższy wpis jest jednym z esejów stworzonym w ramach zaliczenia przedmiotu na dziennikarstwie – Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie aktualnie pilnie uczęszczam.
Seks kiedyś i dziś… jak to było?
Jak pokazuje prasa już w roku 1984, w którym to była premiera kultowego filmu Juliusza Machulskiego, pt. „Seksmisja” polska społeczność wręcz oczekiwała na rewolucję seksualną. W pierwszym miesiącu od premiery film obejrzało ponad milion Polaków. Pomimo wielkiej cenzury w ówczesnym czasie i kontroli, ludzie próbowali małymi krokami uwolnić się ze szponów ZSRR i poczuć wolność. Do rewolucji seksualnej w Polsce jednak nie doszło pomimo kilku znaczących zalążków z wielkim potencjałem.
Kiedyś ludzie częściej oddawaliśmy się cielesnym uciechom, uprawiając seks kilka razy w tygodniu. Z bardzo prostej przyczyny, którą był brak tak rozbudowanej gamy rozrywek jak dziś. Mało kto miał odbiornik telewizyjny, a jak już miał to dostępne były tylko 2 kanały. Wtedy również nie goniliśmy tak za karierą i rozwojem. Były inne priorytety. Co sprawiało, że mieliśmy więcej sił i czasu. Dziś uprawiamy miłość znacząco rzadziej. Głównym sprawcą jest szybkie życie, które generuje wysoki poziom stresu oraz chęć sprostania oczekiwaniom innych. Co więcej mamy wokół siebie masę bodźców, które nas rozpraszają, m.in. internet i social media.
Co można stwierdzić o seksie?
Dziś można pokusić się o stwierdzenie, że więcej kontaktu seksualnego uprawiamy oczami, niż narządami płciowymi. Zmiany ustrojowe oraz dostępność do szeroko pojętej informacji sprawiły, że narracja na temat seksu zaczęła się drastycznie zmieniać. W latach ’85 wielki bilbord ze skąpo ubraną kobietą choć był bardzo pożądany to nie był poprawny. Większość ludzi niezależnie od celu reklamy, mogłaby negatywnie odebrać nagość i seksualność bijącą z przekazu.
Dziś mamy wręcz odwrotną sytuację, w której każdego dnia mijamy na ulicach bilbordy, plakaty, telebimy, etykiety produktów, przepełnione seksualnością, która przejawia się bardzo często w nagości. Niegdyś ludzie częściej się kochali, a rzadziej oglądali nagość na ulicach. Dziś jest wręcz odwrotnie – rzadziej się kochają, a częściej oglądają nagość i seksualność w postaci marketingowego bełkotu, który żeruje na pierwotnych instynktach. Może to wypełnia fizyczną potrzebę zbliżenia i dotyku?
Seks – dziś, zmiany – dziś.
Wszelkie zmiany, które zachodzą w naszej kulturze mają również wpływ na rozgraniczenie seksualne płci. Kiedyś to mężczyzna był inicjatorem zbliżenia. Kobieta wyrastała w przeświadczeniu, że jej nie wypada. Wychowywana w duchu skromności i wstydliwości oczekiwała na sygnał. Jeśli wychodziła poza schemat i wychodziło to na jawa, społecznie była szufladkowana jako kobieta lekkich obyczajów.
Dziś możemy spokojnie zapomnieć o tym, co było kiedyś. Kobiety coraz częściej stają się samicami alfa. Dominują mężczyzn w wielu dziedzinach życia. Stają się tygrysicami – silnymi i pewnymi siebie osobowościami. Coraz częściej można zaobserwować w produkcjach filmowych kobiety pokazujące swoją seksualność, siłę, niezależność, np. Planeta singli, Kobiety bez wstydu. Seks z twarzą i ciałem kobiety na okładce popularnych tytułów w polskiej prasie również nikogo już nie dziwi.
Narracja seksu kiedyś?
Narracja o seksie międzyludzkim była dawniej komponowana jako tabu. Mało kto próbował wyciągnąć temat na światło dzienne. Można powiedzieć, że podczas zbliżenia to mężczyzna miał zostać zaspokojony. Gra wstępna wręcz nie istniała. Podniecenie mężczyzny trwało kilka chwil, gdzie kobieta potrzebowała znacząco więcej czasu. Większość Pań akceptowała ów stan, myśląc, że to normalne.
Brak edukacji seksualnej sprawiał, że to mężczyzna czuł się zaspokojony seksualnie. Dziś po latach walki i wyciąganiu tematu seksualności na światło dzienne kobiety domagają się równouprawnienia seksualnego, chcą czuć przyjemność. Protestują jakoby były tylko ciałem dającym dziecko. Chcą przyjemności, którą widzą każdego dnia na bilbordach wypełnionych pięknym ciałem, generującym pożądanie. Kiedyś taki bilbord nasycałby pożądanie seksualne, dziś trzeba również wspomnieć o pożądaniu zakupowym. Przykre to jak świat się zmienił w przeciągu tak krótkiego okresu.
40 lat minęło i co mamy?
Wszelkie zmiany na przełomie ostatnich 40 lat sprawiły, że kobiety zaczęły wychodzić z roli matki i stawać się kobietami sukcesu. Zaczęły realizować swoje wizje kariery, piąć się w górę. Zmiana ról dotknęła również mężczyzn, którzy jako samce alfa zaczęli przejmować obowiązki kobiet. Piękno pokazywane w reklamach napędza konsumpcjonizm.
Reklama z modelkami, które noszą biustonosz firmy X sprawi, że każdy mężczyzna będzie Cię chciał. Mając czerwone BMW, żadna kobieta Ci się nie oprze. Kiedyś posiadanie Poloneza czy malucha 126p było rarytasem, jednak nikt nie kusił się o reklamy przepełnione seksualnością. Było wręcz na odwrót. Wszelkie działania marketingowe kierowane były w ciepło i rodzinność. Przekaz był prosty. Szczęśliwa rodzina z 2, a nawet 3 dzieci zmieści się do Poloneza i może ruszyć na piknik gdzieś w okolice Mazur nad jezioro.
Razem, blisko – budowanie relacji. Tego typu zachowania generują pytanie, czy reklama, która już na wstępie pokazuje nagość i seksualność nie jest degradacją przekazu, żerującą na pierwotnych instynktach? Sztuką przecież jest pokazać Poloneza, w kontekście ciepła i silnych relacji, a gdzieś podświadomie ukryć fakt, iż taki stan rzeczy wpłynie na lepsze stosunki seksualne między partnerami. Czyż nie?
A antykoncepcja?
Warto również przyjrzeć się temacie antykoncepcji. Seks dawał i wciąż daje przyjemność. Z biegiem czasu ludzie starają się wydłużyć ów impuls, by trwał jak najdłużej. Udowodniono, że największy wystrzał endorfin i pobudzenia człowiekowi dają 2 czynności. Pierwsza to jedzenie, a druga to seks. 40 lat wstecz antykoncepcja istniała, jednak można przypisać jej miano nieefektywnej. Prezerwatywy, były grube i bardzo często pękały. Tabletki antykoncepcyjne, były powszechnie uważane za degradujące kobiecy organizm.
Słaba edukacja seksualna sprawiała, że ludzie wstydzili się pójść i kupić prezerwatywy czy inne środki. Rząd nie dbał o sferę intymną swoich obywateli. Temat był bagatelizowany. Z biegiem czasu firmy tworzące prezerwatywy, np. DUREX, zrozumiały, że jest to doskonała nisza. Postawiono sobie pytanie: „Jak ośmielić ludzi do kupowania prezerwatyw”. Zaczęto popierać przekaz argumentem, bezpiecznego seksu.
Po dzień dzisiejszy firma Durex zdominowała rynek prezerwatyw (posiada ¼ rynku światowego). Mówiąc o seksie jako bezpiecznej przyjemności z prezerwatywą Durex, ośmieliła i dała poczucie bezpieczeństwa ludziom pragnącym zbliżenia. Kiedyś uprawianie seksu wiązało się z frustracją, czy kobieta nie zajdzie w ciążę, a jak zajdzie to, co wtedy? Durex dał ludziom historię niezawodnego produktu, który wyeliminował lęk przed niechcianą ciążą. Po dzień dzisiejszy firma realizuje jedne z najlepszych spotów reklamowych w świecie marketingu.
Wizja świata z Seksmisji
Wizja świata przedstawionego w Seksmisji, gdzie kobiety są samowystarczalne i nie potrzebują mężczyzn do rozmnażania jest dość kontrowersyjna. Czyżbyśmy dążyli po części do realizacji scenariusza Juliusza Machulskiego, gdzie kobiety i mężczyźni, będą w 100% od siebie niezależni? A rozmnażanie odbywać się będzie tylko i wyłącznie przez in vitro. Wszelkiego rodzaju bliskość odejdzie w zapomnienie?
Twoje cztery ściany
Świat pędzi. Jesteśmy bombardowani tematyką seksu, nagością i namiętnością ociekającą na marketingowych spotach reklamowych, okładkach czasopism, plakatach. Wszystko po to, by przyciągnąć naszą uwagę. Ludzie coraz częściej zamykają się w swoich czterech ścianach. Mieszkając w wielkim mieście stają się samotnymi jednostkami, które z uporem łowcy pragną zdobyć zwierzynę, używając broni jaką jest, np. Tinder. Czują samotność, samotność seksualną w wielkim mieście. Nie czują potrzeby bliskości, którą bardzo często wypełnia praca. Szukanie partnera seksualnego przy użyciu telefonu komórkowego, na podstawie krótkiego opisu i 1 bądź kilku zdjęć.
Tinder opowiada o łączeniu ludzi. Swoją narrację buduje jako narzędzie, które w świecie szybkiego życia pozwala sparować samotne osoby. W swojej komunikacji niweluje strach przed podejściem do drugiego człowieka. Co jak widać jest coraz częstszym problemem, który firma dostrzegła i w umiejętny sposób wykorzystuje.
Z życia wzięte
„Nie chcę angażować się w związek. Wymaga to poświęcenia czasu. Wolę budować karierę i mieć czas na czerpanie z życia pełną garścią. Nie chcę, żeby ktoś mnie ograniczał. Kompromis? To jeszcze nie ten moment. Jednak, kiedy mam ochotę na seks, nikt ze znajomych nie chce wchodzić w relację czysto seksualną. A przypadkowi mężczyźni mnie odrzucają – blee”.
“Później przychodzą dni, kiedy chciałabym się do kogoś przytulić. Ściągnęłam Tindera z nadzieją, że kogoś poznam. Mam wrażenie, że przyciągam ludzi takich jak ja sama. Żyjących szybko i nie zważających na miłość? Brakuje mi chyba właśnie miłości. Poczucia, bycia kochaną. Zagalopowałam się i nie wiem, jak wybrnąć z tej dość mało oczywistej sytuacji, w której jestem po raz pierwszy. Po raz pierwszy to mi doskwiera”.
Seks – kiedyś i dziś
Mówienie o seksie kiedyś i dziś przeszło drastyczną przemianę. Kiedyś starano się mówić w mediach powszechnych o seksualności w sposób metaforyczny, dziś z kolei jest to bezpośrednie. Czy to oznacza, że każdego dnia wychodząc z domu, włączając przeglądarkę internetową, otwierając gazetę jesteśmy seksualnie manipulowani? Nasze rządze są pobudzane? Dlaczego więc zachodzi widoczna dysproporcja między kiedyś, a dziś?
Kiedyś było mało bodźców i dużo miłości fizycznej. Dziś według statystyk jest dużo bodźców, a mniej seksu. Co przyniesie przyszłość? Jak za kolejnych 20 lat, będziemy mówić o seksualności? Czy wizja chodzących po ulicy nagich pań i panów, którzy rozdają ulotki z ofertą masażu klasycznego, będzie normą? W końcu chodzi o to, by tworzyć narrację, które wpływają na innych. Szokują, zapadają w pamięć.
Doskonały dopełnieniem powyższego artykułu oraz zrozumienia jak zmieniała się narracja dotycząca seksu jest film, pt. Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej. Film opowiada o seksualnej rewolucji w PRL oraz kobiecie, która w dążeniu do postawionego sobie celu była zdecydowana i bezkompromisowa. Polecam również książkę Pani Michaliny.
Mam również nadzieję, że artykuł pomimo braku większego związku z odkrywaniem świata doczesnego – podróży. Wchodzący bardziej w kwestie narracji, historii i marketingu – jest ciekawy i zmuszający do myślenia. Koniecznie zajrzyj do kilku innych wpisów również mniej turystycznych:
- Efekt lustra, czyli jak lepiej poznać siebie
- Co mnie wk*rwia w ludziach?
- Nieznajomy – lekiem na wszystkie Twoje problemy!
Tymczasem, odchodzę. Niech seksualność będzie z Tobą.
komentarze: 3
Ciekawe spostrzeżenie, że obecnie głównie sycimy oczy.
Artykuł sam w sobie ciekawy, ale mam wrażenie, że jest zlepkiem różnych wątków, czasami te przeskoki są aż rażące. Niektóre tematy wymagałyby szerszego komentarza, zestawienia, porównań. Brakuje jakichś wniosków, przemyśleń większość to fakty, które w dużej mierze i tak znamy. Wypowiedz dziewczyny- wklejona, bez najmniejszego słowa o autorce albo jakiejś refleksji na ten temat.
Skwitowanie „Przykre to jak świat się zmienił w przeciągu tak krótkiego okresu.” pod paragrafem o tym, że seks służył tylko zaspokojeniu mężczyzn, a teraz kobiety tez chcą doznać przyjemności, jest dość dwuznaczne… Tym bardziej że temat przeskakuje co rusz na reklamę i chwyty marketingowe.
Może warto przeredagować tekst i stworzyć jakiś wspólny mianownik, aby nadać płynności przejść. Stworzyć „opowieść”, która prowadzi czytelnika do jakiejś konkluzji- która nie mus być podana na tacy, może być np. pytaniem do przemyślenia. Co według mnie czyni z dziennikarza bardziej neutralnego obserwatora niż narzucającego swoje zdanie indokrtynatora.
Powodzenie Tomek w doskonaleniu dziennikarskiego kunsztu! 🙂
Wydaje mi się, że w historii są różne okresy, epoki, od bardzo “otwartych”, jak łaźnie w Rzymie, do bardzo pruderyjnych. Dziś mamy te mniej i za jakiś czas, co też pokazują social media, wrócimy do takiego stylu funkcjonowania. Dlaczego? Teraz ludzie coraz mniej wychodzą z domu, przez co zmieni się sposób pokazywania seksualności. Może jeszcze więcej nagości będzie w Internecie?
PS Wpis wygląda jak reklama firmy Durex 😛
Bardzo ciekawy artykuł. 😉