Nie ma co ukrywać. Śmierć na Podlasiu jest tematem trudnym. Pisząc ten artykuł, co chwilę mam ciarki na plecach. Wspominając o butach zmarłego mam przed oczami obraz mamy, która jeszcze 20 lat temu schyla się nad mną i mówi: “Tomek, tylko jak wejdziemy do środka to nie patrz na twarz zmarłego. Patrz na buty… Pamiętaj na buty”.
Mam wrażenie, że zapiski zebrane w tym artykule wielkimi krokami odchodzą w zapomnienie. Większość z wymienionych niżej sytuacji miałem okazję doświadczyć osobiście. Stanowią podwalinę mojego postrzegania śmierci, pochówku, myślenia o duszy zmarłego i innych mistycznych kwestiach. Mam nadzieję, że ten wpis pozwoli niektórym osobom, na pewnego rodzaju powrót do przeszłości.
Co oznacza słowo śmierć? Co oznaczają słowa: przesąd?
Jeśli chcesz lepiej zrozumieć artykuł o przesądach i zabobonach związanych ze śmiercią na Podlasiu to koniecznie przeczytaj poniższe definicje.
Śmierć – zakończenie funkcji życiowych organizmu. (źródło: Słownik SJP)
Przesąd – bezpodstawna, uparcie żywiona i niewrażliwa na argumentację wiara w istnienie związku przyczynowo-skutkowego między danymi zdarzeniami. Wypływać ona może ze stereotypów zakorzenionych w tradycji i kulturze. Jest pozbawiona racjonalnych podstaw i niemożliwa do weryfikacji.
(źródło: Wikipedia)
Wierzenia ludowe na Podlasiu, czyli o tradycjach i przesądach związanych ze śmiercią
Wszystkie przesądy i zabobony zapisane w niniejszym artykule są zbiorem rozmów toczonych w internecie na jednej z grup, wiadomości prywatnych od Czytelników oraz moich osobistych doświadczeń. Człowieka, który wychował się i dorastał na Podlasiu.
Jeżeli masz wiedzę o którymś z wymienionych zabobonów i przesądów to koniecznie podziel się swoimi spostrzeżeniami w komentarzu pod tym artykułem.
1. Buty na stole
Pani Asia pisze: Kiedyś moja babcia mówiła, że nie wolno stawiać butów na stole bo to przywołuje śmierć.
Pani Iwona Z. pisze: Butów i kłaść na stole skarpet bo będziesz się przewracać. (Pani Iwona B. dopowiada: Zwłaszcza małe dzieci).
Pani Bar pisze: Do dziś tego przestrzegam , ale ludzie z innych regionów są niesłychanie zdumieni.
2. Nie zadusić dziecka
Pani Jolanta pisze: Kobiecie w ciąży nie wolno przechodzić pod sznurem do wieszania ubrań, żeby dziecku nie zawinęła się na szyi pępowina.
3. Buty zmarłego
Pani Wiesława pisze: Zawsze się mówiło, że jak podchodzimy pierwszy raz do trumny to trzeba spojrzeć na buty zmarłego, wtedy w nocy się nie przyśni.
Pan Stefan dopowiada: Trumnę wynoszono zawsze… jest nawet przysłowie – “nogami do przodu“.
4. Świeżo wykopany dół na trumnę
Pan Stefan pisze: Nie można zaglądać do świeżo wykopanego dołu na trumnę.
Autor bloga dopowiada: Tutaj chodzi chyba o to, żeby nie przyciągać do siebie śmierci.
5. Siekiera pod trumną
Pan Stefan pisze: Widziałem jak pod trumnę ze zmarłym, gdy jeszcze stała w domu położono siekierę. Nie wiem, co to oznaczało, ale robiono to nie bez powodu.
Autor bloga dopowiada: Jest to zwyczaj za pomocą którego, odganiano śmierć.
6. Miska z wodą pod trumną
Pan Stefan pisze: Widziałem jak pod trumnę stawiano miskę z wodą; to się da wytłumaczyć, być może woda”odciągała”, lub chodziło o parowanie.
Autor bloga dopowiada: Trumnę stawiano na połączonych ze sobą stołach, a miskę z wodą pod stołami. Celem tego zabiegu było spowolnienie rozkładu ciała.
7. Zasłonięte lustra
Pan Stefan pisze: (…) W domu zasłaniano wszystkie lustra.
Autor bloga dopowiada: Lustra zasłaniało się po to, żeby duch zmarłego przeglądając się w lustrze nie doznał szoku, że nie widzi swojego odbicia. Inne źródła mówią, że miało to na celu odstraszyć śmierć.
8. Odwrócone krzesła
Kiedy wywożono ciało zmarłego. Wtedy domownicy odwracali krzesła i stołu do góry nogami, żeby dusza zmarłego nie mogła się rozsiąść, a tym samym pozostać w domu.
9. Tydzień po śmierci
Przez 7 dni od pochowania członka rodziny, wierzono, że duch zmarłego nawiedza domostwo i domowników w celu pożegnania się. Często bywało/bywa tak, że zmarły w tych dniach odgrywał kluczową rolę w snach domowników.
Pamiętam jak świętej pamięci moja Babcia o tym wspominała.
10. Ubrania po zmarłym
W wielu domach ubrania po zmarłym się paliło/pali, wierząc, że chodzenie w nich przez osobę żywą może ściągnąć na nią śmierć. Inni mówią, że jak będzie się nosiło takie ubranie to duch zmarłego może nawiedzać osobę noszącą ubranie.
W moim domu wszystkie ubrania po zmarłych są palone lub wrzucane do kontenera z używaną odzieżą.
11. Piewczy
To grupa kobiet, które śpiewają podczas czuwania nad grobem zmarłego, np. w domu. Wierzono, że kiedy piewczym dobrze się śpiewa to oznacza, że człowiek był dobrym mężem, sąsiadem, bratem. A kiedy ciężko szło śpiewanie to oznacza, że człowiek był zły.
Dziś wciąż jest to praktykowane. W parafiach zwłaszcza na wsiach są wyznaczone specjalne osoby, które są zapraszane do czuwania i śpiewania nad grobem. W miastach to zadanie zastępują chóry w świątyniach.
12. Ostatni przystanek
Po odprawieniu mszy pogrzebowej w świątyni. Powóz wiózł zmarłego pod dom, by tam mógł ostatni raz pożegnać się, a następnie jechano na cmentarz, by złożyć trumnę w świeżo wykopanym dole (jamie).
13. 40 dni po śmierci
Pan Stefan pisze: Niektórzy mówią, że od mszy pogrzebowej ważniejsza jest msza po 40-tu dniach. Te 40 dni ma ważne znaczenie, przez ten okres nie zabiera się wieńców z mogiły, nie robi się w domu porządków z rzeczami zmarłego i od wielu innych spraw należy się powstrzymać.
Tradycje śmierci na Podlasiu – przesądy o śmierci & zabobony o śmierci
Co czułeś czytając artykuł, pt. Śmierć na Podlasiu? Czy któryś z zabobonów i przesądów poruszonych w tekście jest Ci bliskich? A może są takie, o których nie wspomniałem? Jeśli tak to podziel się z innymi w komentarzu poniżej. Wiedza zgromadzona na tym blogu przeżyje jeszcze wiele lat.
13 punktów opisanych w tym artykule to przypadek? Kto jednak to może wiedzieć. Śmierć i numer 13 są sobie bliskie. Nie zapomnij zajrzeć do artykułu, pt. Przesądy i zabobony na Podlasiu – wierzenia ludowe oraz Mało znane! Przesądy i zabobony na Podlasiu.
Jako ciekawostkę dodam, że jest również przesąd dotyczący 13 dnia miesiąca. Jeśli wypada w piątek to jest pechowy i trzeba uważać. Ten jednak przesąd jest znany w całej Polsce – “Piątek 13-nastego”.
Śmierć na Podlasiu – co czujesz, kiedy o tym czytasz?
*Zdjęcie w nagłówku artykułu ukazuje domowników podczas stypy, czyli spotkanie po dokonaniu obrządku pogrzebowego. Wspomina się zmarłego i historie z nim związane. Zdjęcie wykonane przez: Photo by limaoscarjuliet on Foter.com / CC BY
komentarze: 80
Palenie ubrań mogło mieć całkiem praktyczne podłoże. Palono nawet pościel, gdy ktoś zmarł na chorobę zakaźną.
Z tym by nie patrzeć na twarz, chodziło o to, że czasem oczy zmarłego same się otwierały i mógł “spojrzeniem” zabrać kogoś że sobą.
W dzień zaduszny dawniej ksiądz zostawiał na noc wszystko przygotowane do mszy. Po to by zmarli kapłani i wierni mogli uczestniczyć w ich mszy. Było zakazane wchodzić do tego kościoła. Jednak niopodal świątyni można było czekać na bliskich, którzy odeszlii pytać, czy im czegoś brakuje (modlitwy, spokoju).
Natomiast ptaki często powiadamiają śmierci bliskiego. Stukają w szybę, albo się o nią rozbijają.
I jeszcze prorocze sny.
Kiedy we śnie zęby wypadają to umrze ktoś bliski. Im bliżej przodu tym bliższa rodzina, trzonowe dalsza.
Biały koń we śnie wiezie śmierć.
A jak śni się święty Marcin, na białym koniu, umrzesz jesztej zimy.
Witam, u nas właśnie latem rozbił się na szybie gołąb,mocno uderzył, odbił się cały i mamy ślad takiego całego gołębia. Nie myłam okna,dom własny,jednorodzinny,bo myślałam że to oznaka ochrony,Opatrzności,czy że Anioł czuwa nad nami. Moja mama była chora obłożnie, leżała 5lat w łóżku, od jakiegoś czasu prześladowały mnie sny o Jej śmierci,miałam przeczucie że coś się zdarzy,byłam otępiała i jak nie ja. Odrzucałam te myśli,choć zazwyczaj ufam intuicji i jej słucham. Mama zmarła 05.01.23r. ,i od razu sobie wszystko poukładałam w całość. O ptaku nie wiedziałam,a jednak myślę że coś w tym jest.
U mnie w rodzinie zawsze mowiono- ktoś odchodzi a na świat przychodzi nowe życie. Dodatkowo do trumny wkladano coś osobistego osoby zmarłej zazwyczaj był to portfel. Do portfela zawsze wkladano pieniądze aby rodzinę nie dopadła bieda na ziemi.
Około 7 lat temu dokładnie nie pamietam, czas tak szybko leci… Babcia się dowiedziała że dziadek zmarł, przed tym o udział ją ptaszek, pukający w okno. Jak się obudziła żeby to sprawdzić chwile później zadzwonili ze szpitala aby powiadomić że dziadek zmarł. W domu u babci zegar stanął w godzinę dokładna śmierci, baterie zostały zmienione ale po jakimś czasie znowu to się stało. Dodam jeszcze że babcia mi kiedyś opowiadała o podobnej sytuacji ale z jej dziadkiem.
LAŁ! Dziękuję Mariuszu za ten komentarz. Przyznam szczerze, że czytając miałem ciarki.
Pochodzę z centralnej Polski,ale dużo tych obyczajów jest mi znanych.Kocham Podlasie I dość często je odwiedzam,czy to prawda ,że większość tych starych domów,które tam jeszcze pozostały,które mają drzwi dodatkowe od strony ulicy to po to było,by nieboszczyka wynosic innymi drzwiami???
Wiara w zabobony to grzech
Pamiętam jak mama zabrała mnie gdy miałam z 6-7 lat do domu zmarłej sąsiadki. Kobiety przygotowywały ciało do trumny. Na powieki położyły monetę, a na głowę chustkę zawiązały żeby usta i oczy były zamknięte. Nie bałam się wcale. Wszystko działo w takim spokoju, że uważałam całą sytuację za zupełnie naturalną.
Pochodzę z okolic Suwałk. U nas też otwierano drzwi obory jak się wywoziło trumnę że zmarłym gospodarzem. Przed położeniem ciała do trumny polewano podszycie woskiem z grobnicy i wkładano święcone kwiaty i zioła po to by odpędzić złe duchy. Różaniec i śpiewy przy zmarłym są do dziś. Na wsiach kiedyś w tym samym tygodniu po pochówku zbierali się bliscy i śpiewali różaniec. Jak mojej mamie się śnią czarne jagody jak je zbiera, to zawsze w przeciągu ok 2 tygodni umiera ktoś bliski. Dla zmarłego do rąk zawsze się wkłada święty obrazek oraz zawija się różaniec na dłonie. Dużo historii z dzieciństwa już zapomniałem lub pamiętam słabo.
A ja jestem przykładem tak na prawdę nie wiem czego…
Miałam niedowład lewej ręki ( upadłam, zdobił się wielki krwiak i guz na mięśniu i jak się wchłonął, to zdobił się lekki niedowład ), był taki, że utrzymanie czegoś sprawiało mi problem, albo w ogóle nic nie mogłam trzymać, bo mi po prostu wypadało z ręki. Normalnie mi ją wykręcało. Miałam badanie tej ręki i wyszło, że mam uszkodzony nerw. Ten stan trwał dość długo, mino ćwiczeń i rehabilitacji nie mijało i bardzo mi to dokuczało. We wrześniu ubiegłego roku zmarła moja mama. Jedna z osób uczestniczących w pogrzebie powiedziała mi, żebym włożyła rękę pod mamy złożone dłonie, żebym się pomodliła i poprosiła o zabranie tej choroby. Na koniec dnia po wyjściu wszystkich z kaplicy tak zrobiłam, na drugi dzień rano zanim ludzie zaczęli przychodzić zrobiłam tak samo.. Po południu było pochowanie. Bardzo przeżyłam smierć mamy, może temu, że ja Ją znalazłam.. Pierwszego dnia po pochowaniu nie pamietam, drugiego też nie, nerwy mi odeszły dopiero na trzeci dzień. Wstałam rano, mąż zrobił śniadanie, do śniadania herbatę. Usiadłam i zaczęłam pomału jeść, bo żołądek jeszcze był zaciśnięty. W prawej ręce kanapka, w lewej kubek z herbatą. Mąż się na mnie patrzył i obserwował mnie jak jadłam i popijałam herbatę… Wreszcie się pytam Go, co tak na mnie się patrzy, a On tylko powiedział : Ręka…trzymasz kubek z herbatą
I wtedy mnie olśniło, że nie mam niedowładu. Popatrzyłam na rękę, ruszałam nią i normalnie nie mogłam uwierzyć, popłakałam się ze szczęścia. Jeszcze lekkie podkurcze palców miałam, ale minimalne i znikły przez kolejne kilka dni ( bez ćwiczeń żadnych ). Dla mnie to był cud. Do końca swoich dni będę o tym mówić. Ogólnie od 2019 roku choruje, ten niedowład dłoni, to była tylko jedna rzecz z moich dolegliwości, ale cieszę się niesamowicie, że tego nie mam, że mama ode mnie to zabrała i mocno wierzę, że to nie żaden przypadek, tylko mama wysłuchała moich próśb wtedy, gdy nad nią stałam, modliłam się, płakałam i prosiłam, żeby zabrała tą chorobę. No i mi pomogła ❤️ już po śmierci ❤️ Niech spoczywa w pokoju.
Wierzę, pani we wszystko co pani napisała. Identyczną sytuację i cudowne uzdrowienie przeżyła moja mama gdy chowano jej mamę a moją babcię. Moja mama chorowała na reumatyczne zapalenie stawów, nic nie pomagało latami, niesamowity ból i nieprzespane noce od “kręcenia”. Babcia doskonale wiedziała z jak ogromnym problemem zmagała się moja mama. Gdy ostatniej nocy przed pochówkiem została w pokoju sama z babcią, dotykała dłoni babci i błagała ja modląc się, aby ta zabrała jej chorobę. I tak też się stało. Nigdy więcej nie doświadczyła tych boleści. A z odejściem mojej babci to jeszcze bardziej paranormalna historia jest. Otóż babcia była bardzo wierząca osobą, deszcz, mróz, śnieg powyżej kolana a kościół 2 km od miejsca zamieszkania, Mszy świętej nie opuściła. Otóż na tydzień przed swoją śmiercią miała ją przepowiedzianą co do jednego dnia. Obudziła się w Niedzielę rano bardzo wcześnie jak to starszy człowiek. Obudził ja bardzo wyraźny głos jakby osoby stojącej za jej głową. “Jeszcze 7 dni będziesz żyła” Babcia uwierzyła w te słowa. Dnia następnego zaczęła odczuwać ból brzucha dołączyły do tego wymioty żółcią. Trafiła po 2 -3 dniach do szpitala, nie pamietam dokładnie, opisuję wszystko wg opowieści mojej mamy. Jedyne co pamiętam jako dziecko, że przed wyjazdem pożegnała się z każdym domownikiem. Moja siostra która była dość trudnym, upartym dzieckiem, a przez to najczęściej karanym przez moją babcię uciekła i schowała się za szafę. Stoi mi w oczach jak babcia podeszła do niej i przytuliła ją jako ostatnią. Babcia w szpitalu przyjęła sakramenty łącznie z namaszczeniem, obejrzała serial “Dynastia” zaśpiewała przed snem “Dobranoc Ci Jezu bo już idę spać…” i jak opowiadały panie współlokatorki z pokoju po kilkunastu minutach złapała głębszy, ostatni oddech. Wszystko co tu napisałam jest całkowitą prawdą. W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.
Pochodzę z lubelskiego i większość czynności związanych ze śmiercią było wykonywanych tak samo. Zasłanianie luster , TV i radia czarną tkanina i zakaz używania przez 7 dni, wyłączanie zagarów. Pamiętam jak zmarł mój dziadek (23 lata temu) i jakis czas po pogrzebie rozglądałam się po domu babci aby poczuć bliskość dziadka chciałam wziąć do ręki coś jego osobistego, (nie pamiętam już co, może to była fajka albo scyzoryk) mama ze strachem w oczach złapała mnie za rękę. Powiedziała, że nie wolno ruszać rzeczy zmarłych. Nie chciała mi wytłumaczyć dlaczego. Myślałam, że chodzi o to że nie jesteśmy godni tylko babcia może… dziwne ale będąc dzieckiem to było racjonalne wytłumaczenie. U nas modliło się przy zmarlym cały czas na zmiany aż do pogrzebu, nie wolno było patrzeć na twarz, tylko na buty. Przy wynoszeniu trumny z domu, nogami przodem, stukało się trumną 3 razy o próg od wejściowych drzwi. Trumnę nioslo się do pierwszej kapliczki ale też bywały pogrzeby gdzie niesiono ją przez całą drogę aż do kościoła. Kobietom w ciąży nie pozwalano uczestniczyć w pogrzebie, dzieciom małym też. Zmarły musiał być pochowany przed niedzielą. Podczas przygotowań zmarłego do pogrzebu, trzeba było do niego mówić i go prosić, żeby pomógł w jego ubraniu, podobno działało i ciało się rozluźniało. Przez miesiąc nie można było sprzątać z grobu kwiatów, wieńców i zniczy. W domu mówiono do siebie szeptem.
A poza pogrzebowymi wierzeniami, jeśli wiał silny porywisty wiatr, wicher, ktos z okolic się powiesił.
Słyszałam od mamy, że po śmierci jej ojca (pszczelarz pod Białymstokiem) moja babcia chodziła do uli, stukała w nie i informowała pszczoły o jego śmierci.
Mieszkam w Wielkopolsce i u nas również jest przesadą, że zmarła osoba nie powinna leżeć przez niedzielę…. zapalamy gromnice gdy ktoś umiera i rozmawiamy różaniec. 16 lat temu gdy zmarł mój dziadek w szpitalu, wrota od stodoły zaczęły się ruszać, był straszny łomot, widział to moja ojciec, który twierdzi, że dziadek dał mu znać że umarł. Babcia zawsze opowiadała, że gdy przyśni się lub pokaże nam się osoba zmarła, to znak że prosi nas o modlitwę lub o zapalenie swieczki. I należy iść odwiedzić ta osobę na cmentarz. Moje przeżycie osobiste jest takie, że już kilka razy dziadek pokazał mi się na oczy, normalnie jak żywy, ubrany tak jak zawsze chodził na codzień. Pokazywał mi się gdy miało się coś złego stać z babcia. Przychodził do mnie i prosił żebyśmy uważali na babcię. A kolejny przykład to 11.grudnia tego roku (sobota)zmarła moja sąsiadka w swoim mieszkaniu, przelezala niedzielę w kaplicy, 9 dni później zmarł jej mąż, którym się opiekowalam bo zalamal sie p osmierci zony. Po jej pogrzebie polozyl się do łóżka i już z niego nie wstał, jeszcze go reanimowalam, ale niestety nie zdołałam mu pomóc…. osoby starsze też u nas mówią, że nie reanimuje się człowieka, ponieważ w ten sposób nie dajemy mu odejść w spokoju….
Pozdrawiam serdecznie
acha jeszcze mam pytanie do podlasian ja jak w rozmowie wspominam o zmarłym i wypowiadam jego imię to zaraz mówię ,,panie świeć nad jego duszą,, a na podlasiu też słyszałam ale inną formułkę i nie mogę sobie przypomnieć , wy też tak mówicie?
Grażyno, ta formułka o której piszesz, czasami jest stosowana przez wyznawców kościoła katolickiego na Podlasiu. Prawosławni czasami wspominając o zmarłym mówią: “Wiecznaja pomiat dla…”. Czyli “Wieczna pamięć dla…”. I do tego żegnają (znak krzyża). Ten gest już zanika i czasami na wsiach można go spotkać.
Ja z dzieciństwa też pamiętam, wyłączone zegary i zasłonięte lustra, jak mąż umarł wyłączyłam zegary, luster nie zasłoniłam, kwiaty na grobie trzymałam 6 tygodni , mieszkam w mieście uniwersum po kilku godz, przyjechali i zabrali męża więc wody nie musiałam stawiać ale pamiętam bo mieszkałam na wsi i to ustawiało się żeby zmarły nie puchnął. A babcia i dziadek leżeli w kaplicy na cmentarzu i od tego czasu wszyscy tak robią i tam się chodzi na różaniec,Jak zmarły umierał to wtedy zapalało się gromnicę i włożyłam w rękę dziadka tak długo trzymałam razem z nim aż nie odszedł zdążyłam w porę i w myślach się modliłam żeby nie przerwać żeby mógł w spokoju odejść o tym się wie bo w życiu rozmawialiśmy na te tematy dzieci się wypytują a dorośli odpowiadają po prostu się rozmawia i tak jest do dziś w normalnych rodzinach nie ma tematu tabu.Byłam w Siemiatyczach jak zmarł stryjek całą noc czuwaliśmy śpiewy były puszczone z kasety, a że u nas – Wielkopolska – mówi się różaniec więc ja modliłam się na różańcu ale po cichu, a zmarłego córka poszła spać, parę godzin przed pogrzebem zaczęli zjeżdżać się goście i nikt głośno się nie modlił , ale ten zwyczaj z przeprosinami jest piękny, słyszałam taki zabobon że jak huczy sowa to ktoś umrze tak mówiła babcia, a ja jej się pytałam co mają zrobić ci co mieszkają koło lasu? to nie wiedziała co odpowiedzieć. Pieniądze też widziałam na oczach to na obciążenie powiek które trzeba zaraz zamknąć jak ciało jest ciepłe
Niedawno u Nas Na Wsi Pochowano Zmarłego Który Spalił Się We Własnym Domu I Batiuszka Pochwał Go Odwróconą Trumna Nogami Do Krzyża Co To Oznacza?
Jestem ze Świętokrzyskiego, ze swoich wspomnień nie pamiętam zbyt wiele, ale z tego co wiem praktykowane było u nas zasłanianie luster, czuwanie, gromnice przy zmarłym, pilnowanie aby zmarły nie “przeleżał” niedzieli(swoją drogą miałem 3 nieboszczyków, którzy w ten przesąd pasowali), wynoszenie nogami do przodu, przewracanie krzeseł. Oprócz tego nikt z rodziny najbliższej, czasem chodziło o domowników, nie mógł kopać grobu ani trumny nieść, aby zmarły go nie pociągnął za sobą. Wg mnie te obrzędy pomagały oswoić się z odejściem bliskich, a w czasach gdy nie było kostnic albo nie miano do nich dostępu, jak to często na wsiach, ze śmiercią miało się dużo więcej do czynienia niż obecnie. Jeszcze w latach 90-tych dużo z tego było praktykowane. Trochę szkoda, że to odchodzi w zapomnienie. Ale społeczność się zmieniła, i to już nie wróci.
Zanim umarl moj ojciec to rozwalil mu sie zegarek. Niedlugo po nim jego syn a moj brat rowniez jego zegarek sie poprostu zgubil. Obaj odeszli w krotkim okresie czasu. A brata 2e corki juz byly wciazy i beda miec synow. Co wy na to?
6.06.2020 zmarła moja ukochana Babcia. Kupiłam jej ubrania, potem wyszykowalam Babuszke do trumny, czyli ubrałam. Tak się umówiłyśmy za jej życia. W dzień śmierci poprosiłam żeby mi się przyśniła i dała znać czy jest szczęśliwa. W dniu pogrzebu miałam
Sen jak się śmieje, jest młoda i pełna życia.
A w kwestii zabobonów, u nas, w centralnej Polsce, przez 30dni nie można sprzątać grobu zmarłego, nie można palić świec w dniu pogrzebu.
Piszę bo bardziej pomocy potrzebuję. Niby nie wierzę w zabobony ale też nie chce złego przyciągać. Mój kochany mąż, lat 48 zmarł 6 marca tego roku. Po pogrzebie właściwie jak wracaliśmy do domu mój 20 letni syn naklejoną na drzwiach naszej klatki klepsydrę informującą o pogrzebie męża. A ja kilka dni po pogrzebie, zabrałam z grobu zdjęcie męża w ramce , które stało wcześniej na trumnie. Czy zrobiłam coś złego albo coś co może coś złego przyciągać? Jak to naprawić?
Miało by napisane, że syn zerwał klepsydrę ojca (właściwie ojczyma, którego bardzo kochał)
Pani Elżbieto, dlaczego uważa Pani, że wyżej opisane czynności mogą być złe? Moim zdaniem nic w tym złego.. Głowa do góry!
przecież jak chcesz to możesz zdjęcie położyć na grobie u nas w wielkopolsce zdjęcia u niektórych stoją długo ja wogóle nie położyłam , było po pogrzebie to zdjął klepsydrę
U nas (podkarpackie) jest zanikająca już tradycja, że po pogrzebie rodzina ściąga klepsydry. Jezdzilam po pogrzebie dziadka i zdejmowałam w okolicy. Mam je na pamiątkę schowane.
Cześć Tomku!
Wczoraj czytałem Twój powyższy wpis na blogu, a dzisiaj … chyba widziałem Cię jak jechałeś rowerem w Warszawie na skrzyżowaniu Puławskiej i Domaniewskiej?
W każdym razie dzięki za ten artykuł. W ramach psychologicznej pracy nad sobą wracałem do pogrzebu mojego dziadka sprzed 30stu lat. Miałem wtedy 3 lata. Pamiętam otwartą trumnę i pochód razem z konduktem żałobnym.. i tyle z mojej pamięci. Z wielką ciekawością czytam o obrzędach i rytuałach na wsi. Mam wrażenie, że ta tradycja zanika, a wydaje mi się niezwykle ważna. Wrwcając do tej historii sprzed lat odczuwam trochę deficyt „rytuałów przejścia” w życiu codziennym. Takie
obrzędy, jakiekolwiek mamy zdanie o nich sprawią, że każda zmiana (taką zmianą jest też smierć) jest trochę łatwiejsza do poradzenia sobie z nią. Jeśli mamy wsparcie społeczności, odniesienie do różnych praktyk, symboli, siły wyższej. Uff, rozpisałem się. Dzięki za wpis.
Pozdrawiam
Witaj Damianie, muszę przyznać, że masz bystre oko! Tak byłem tego dnia w tej lokalizacji na rowerze. Co do poruszanego przez Ciebie wątku to dobrze zauważyłeś. W naszym życiu jest coraz mniej rytuałów przejścia. Stają się powierzchowne lub całkowicie zanikają. Niestety kultura wsi mocno się zmienia, a co za tym idzie wszelkiego rodzaju rytuały związane ze śmiercią prawdopodobnie zaniknął. W końcu dojdziemy do punktu, w którym zmarłego ostatni raz zobaczy się na cmentarzu. Kapłan pomodli się, ludzie położą kwiaty i wrócą do domów. Świat się zmienia i trochę, boję się tego, co będzie za 50 lat.
Pochodzę z Podlasia u nas jak ktoś umrze zatrzymuje się wszystkie zegarki i zasłania się wszystkie lustra
O lustrach słyszałem wielokrotnie, ale o zegarkach to przyznam szczerze, że nigdy. Czy znasz powód dla którego “zatrzymuje się czas”?
U nas było tak że jak zmarł mój dziadek i jak przybył już ksiądz i wynosili trumnę to mój tata i brat otwierali wszystkie drzwi w gospodarstwie tzn w oborze w stodole. Oznaczało to żeby zmarły nie zabrał ze sobą dobytku. A jeszcze miałam jedna sytuację. Zmarła babcia mojego męża i żeby się nie bać zmarłej jak wynosili trumnę teściowa kazała usiąść mi na takich stojakach co trzyma trumnę.
Łoł! O otwieraniu drzwi do budynków, gdzie są zwierzęta pierwszy raz słyszę. Co więcej z tym przysiadaniem na stojak, gdzie stoi później trumna również. Dziękuję Iwono, za ciekawy komentarz.
Siadanie na stojakach potwierdzam
Gdy moja mama ciężko chora w hospicjum odchodziła , gdynzaczela się agonia siostra powiedziała żeby zapalić gromnice w chwili ostatniego oddechu mamy płomień dziwnie zaczął się latać jakby ktoś celowo w niego dmuchał , mama
Odeszła ok godz 14.45 znajoma
Bardzo wierząca powiedziała Żr wszyscy swieci wstawili się za mama o tej godz , przyjęłam to jako zabobon ale często wracam do tego trochę mnie intryguje , kiedyś będąc w ciąży mama zabroniła minisc na pogrzeb a już napewnomigladac osobę zmarła, mowilamzeby nie całować osoby zmarła
W twarz tylko ewentualnie po rękach
Cześć Wszystkim,
Ja z kolei, mieszkam w mieście, i dosłownie 2 domy obok, mieszkał taki nerwowy sąsiad, co prawda jak było się dla niego ok, to i on też był dobry, ostatnimi czasy kiedy się spotkaliśmy przypadkowo w sklepie, to zawsze podawaliśmy sobie rękę. Zaraz za jakiś czas potem, nie było go widać ze 2 tygodnie, aż nawet w Domu nagle jednego wieczoru wspomniano o nim że już ze 2 tygodnie nie widać go itp. Podobno poznał jakąś kobietę tam gdzieś itd. Na drugi dzień widzę straż, okazuje się, że leżał nieżywy przed długi czas, prawdopodobnie minimum tydzień… mieszkał sam, widocznie źle się poczuł czy co tam. Ale od tamtej pory trudno jest mi się pogodzić że już go nie zobaczę, nie podam dłoni, nie zapytam o coś bo znał się na sprzętach. Nawet przechodząc obok, patrzę w okna zawsze, i myślę chwilę o nim, ale jeżeli miałbym wejść do tego mieszkania to og=arnia mnie niepewność, nie wiem jak bym się poczuł… A i jeszcze jedno, jakoś z parę dni wcześniej (przed znalezieniem jego) w Domu u siebie pomyślałęm o modlitwie, jakoś w południe, co prawda była to modlitwa ogólnie do Świętej osoby, ponieważ chcę aby opuścił nas pewien problem, no i po usłyszeniu modlitwy z jakichś tam obchodów w telewizji, nagle zachciało się przy okazji zmówić modlitwę, gdzie podczas jej, pomyślałem przez sekundę o sąsiadach… hmm no jakby za zdrowie, aby było w porządku też u tych co mieszkają blisko… A więc dość dziwny zbieg.. że akurat tak pomyślałem a kilka dni później odnajdują sąsiada…..
Dziękuję Ci za tą historię. Czytając miałem dreszczyk.
Ok. 20 lat temu po śmierci mojego wujka na wsi który był gospodarzem jak wynosili trumnę z ciałem to nagle zrobił się mocniejszy wiatr a wszystkie zwierzęta w oborach zaczęły wariować, konie rżeć, krowy muczeć, kury i gęsi wariować a psy szczekać. Niesamowite wrażenie. A ok 10 lat temu sytuacja się powtórzyła jak wynosili moją prababcię. Ta sama miejscowoś. Wola Starogrodzka na mazowszu.
Jak czytałem Twój komentarz to autentycznie sobie to wyobraziłem i dostałem ciarek na całym ciele.
A to wszystko jest bardzo ciekawe, ale… większość podlasia do chrześcijanie. A co w takim razie z pierwszym przykazaniem dekalogu? Przesąd to bożek. Jeśli się w nie wierzy, to wierzy się w te bożki… no i jak to pogodzić?
Tak jeszcze jest przesad że przez niedzielę ciało przeleżeć nie może bo wruci po osobę bliska.
a jak kto umrze w piątek albo sobotę to musi leżeć przez niedzielę, obserwuję ten fakt i się zawsze nie sprawdza czyli bez względu na wszystko jak ktoś ma umrzeć to umrze
Tak to prawda trzeba pochować osobę zmarła aby nie Abrala kogoś z rodziny
Jestem z centrum Polski, więc większość przytoczonych tutaj tradycji i przesądów, to dla mnie nowość. Nie powiem, że nie, bo ciarki po plecach przeszły mi nie raz.
Wszystko, co powyzsze – lacznie z osobistym zapraszaniem sasiadow i rodziny na codzienne czuwanie, modlitwy. Zegnanie zmarlego przy krzyzu wioskowym plus proszenie o wybaczenie oraz obietnica, ze jesli zmarly byl cos winien rodzina zwroci. Ponadto codzienny goracy posilek po spiewaniu i rozancu dla zebranych, oczywiscie z nieboszczykiem posrodku. Zdjęcia nieboszczyka z rodzina (okolice Trzciannego, w latach 80tych bylo jeszcze praktykowane).
Ja pamiętam z dzieciństwa,że jak po śmierci myło się i ubierało zmarłego to mówiło się do niego po imieniu i wtedy ciało stawało się podatne na zabiegi i jakby zesztywnienie pośmiertne na chwilę zanikało,byłam tego swiatkiem
Kiedy umrze gospodarz to jeszcze do 3 miesięcy mogą dziać się w domu, obejściu i gospodarstwie różne wypadki, a to krowy chorują, a to maszyny się psują lub w domu coś się zapali. Mówią, że zmarły związany z gospodarstwem zbiera swoją energię.
To jest prawda. Mamy gospodarstwo, 3 lata temu zmarł mój dziadek, w tym czasie kiedy leżał w domu zaczęła chorować krowa, nie mogła wstać, pomoc weterynarza nic nie dała, musieliśmy sprzedać ją do rzeźni. Tydzień później druga krowa zachorowała na pastwisku. Rano normlanie wyszła na łąkę i jak położyła się nie mogła wstawać, zdechła po dwóch dniach.
U nas po śmierci taty, gdy już leżał w domu, krowy dały tyle mleka, że się w kanki nie mieściło… Dodatkowo rzeczywiście zaraz po Jego śmierci zaczęły nam chorować zwierzęta. Wielu nie udało się uratować. Też zasloniliśmy lustra (żeby ducha nie zobaczyć w lusterku). Zegarków nie musieliśmy zatrzymywać. Same się zatrzymały równo w godzinę śmierci taty. Do trumny wkladalismy najpotrzebniejsze rzeczy, których używał. Maszynka do golenia, pędzelek, pasek, grzebień, obowiązkowo czapkę! i papierosy 😉 te dorzucił stryjek. W trumnie znalazła się też wierzba święcona. Co więcej po śmierci babci w domu pachniało pięknie liliami. Od razu od chwili śmierci aż do 40 dni. Później zapach znikł. Tydzień przed śmiercią babci rozmawiałam z nią właśnie o tych kwiatach. Mówiono, że wycie psa w gospodarstwie zapowiadało śmierć. I że jeśli nieboszczyk jest po śmierci ‘miękki’ do roku umrze ktoś jeszcze. Mówiono także, że jeśli ktoś ciężko umiera trzeba otworzyć okna lub bardziej drastycznie- zerwać strop w pokoju.
Też jesten z okolic Łosic i pamietam miskę z wodą i siekierę pod trumną. Teraz rzadko przywozi sie ciało do domu, ale nadal odmawia się przez 2 wieczory różaniec , a 3 część w kościele przed pogrzebem.
u nas w Wielkopolsce też się odmawia różaniec ale nie wszędzie, a w mieście raczej tylko w kościele, niektórzy się martwią czy tradycja nie zaniknie przecież to zależy od nas tak jak będziemy robili tak będzie
Pochodzę z okolic Sokołowa Podlaskiego. W e wsiach przetrwał tam zwyczaj śpiewania w domu zmarłego od momentu wystawienia ciała do dnia pogrzebu. Zazwyczaj inicjuje to osoba zaproszona, albo grupa osób przewodząca w różnego rodzaju nabożeństwach, jak majowe, różańcowe itp..
Na pochowanie zaprasza się sąsiadów odwiedzając po kolei wszystkie domostwa. Robi to ktoś z najbliższej rodziny , informując jednocześnie o terminie mszy i pochówku. A co do przesądów związanych z odchodzeniem najbliższych, przestrzega się rodzinę, aby modląc się przy łożu umierającego nie trzymać go za rękę, bo w ten sposób przerywa się konanie i przedłuża cierpienie. Choremu przebywającemu w szpitalu nie należy obcinać paznokci, ani włosów, bo te zabiegi przyciągają rychłą śmierć.
Na Kujawach, byłam malutka ale pamietam, że było czuwanie przez 3 dni i noce, ktoś czuwał przy nieboszczyku, paliły sie gromnice ale nie pamietam czy przy glowie czy przy nogach. Wiem, ze ważne bylo ulozenie ciala względem okno/ drzwi . Pamietam, ze zaslonięte bylo okno, ale chyba, przed słońcem, żeby cialo sie nie rozkladalo. Po trzech dniach można bylo cialo wyprowadzic na cmentarz
Głupota nie zabobon
jak zmarl moj maz to do 40 dni mialam horror w nocy.to zjawa stala nade mna to ktos sie wciskal do lozka zeby sie odsunac.wiedzialam kto to.caly czas mam traume mimo 2 lat
mój mąż odszedł 2 lata temu ja tak nie miałam, ale co noc jak idę spać polecam jego duszę bogu i modlę się za dusze w czyściu cierpiące bo tylko tyle możemy zrobić to było w twej psychice sama się straszyłaś, ja bym wstała, albo wogóle nie szła spać jakbym miała takie coś przechodzić i ciekawe że do 40 dni a później nie. Ja mieszkam sama. po pogrzebie wszyscy się rozjechali dzieci też (praca) przynajmniej mogłam przechodzić żałobę jak należy. od pierwszej chwili się nie boję i nic mnie nie straszy. tradycja tradycją ale na ,życie patrzę realnie i się nie boję. bardziej możemy się bać żyjących niedobrych
Mialam to samo dwa razy poczulam uderzenie pod kolono a to zawsze bylo jak zasypialam na boku i maz sie przytulal to mnie walnol kolanem. Ale jak poczulam ze koludra mi sie podciaga pod szyje to o malo nie umarlam i to byla druga rzecz ktorej nie lubialam a maz mnie tak przykrywal za zycia. Lubil stac zamna w kuchni i pare razy wieczorem zmywam i czuje ze ktos jest z tylu nikogo nie bylo a serce to w gardle mialam. W nocy wchodze do pokoju a tam taki maly Punkt swiatelko sie rozpryslo i zniklo. Sory za bledy ale zadko pisze po polsku. Koniec straszenia a wszystko minelo po pogrzebie teraz obliczylam 44 dniach
Gdy mój tata odszedł w wieku 45lat bardzo przeżywałam jego odejście. Chodziłam na strych i płakałam ściskając jego koszulę dopóki nim pachniała. Miałam z nim najlepszy kontakt z rodzeństwa. Ucząc się w swoim pokoju późnym wieczorem słyszałam westchnienie nad uchem po mojej prawej stronie. W mgnieniu oka byłam na dole, biegnąc może na dwóch tylko stopniach schodów postawiłam stopę. Moje kolejne doświadczenie też może wydawać się nietypowe. Otóż po 20 latach od śmierci mojego taty wpadła mi w ręce książka Stephane Allix “Test dowód na życie po śmierci”. Od razu przestrzegam, aby nikt nie bawił się w tego typu rzeczy w niej opisane. Błagam dla ocalenia waszej duszy. Otóż pewien fragment sugerował, że niemożna za bardzo przeżywać odejścia bliskiej osoby ponieważ w ten sposób możemy jej duszę niechcący zatrzymać w “tym” świecie. Wzruszyłam się bardzo i uświadomiłam, że w ten sposób być może dusza mego taty nie odeszła tam gdzie powinna. Na głos powiedziałam do taty tak jakby stał obok: Tato możesz odejść ja sobie tutaj poradzę. Była wtedy noc mąż wyszedł z łazienki której drzwi prowadzą do naszej sypialni. Zgasił światło w łazience, zamknął drzwi. W sypialni na kilka sekund zapadła całkowita ciemność. Mąż był w połowie drogi do łużka gdy w łazience zaświeciło się bardzo mocne światło. Wylewało się ono wokół framugi drzwi i nagle całkowicie zgasło. Byliśmy oboje w przeogromnym szoku. Jedyne zdanie jakie wtedy wypowiedziałam to było: Co to? A odpowiedzią: Nie wiem. Nierozmawialiśmy o tym wydarzeniu miesiącami, a gdy powróciłam z tematem mąż stwierdził, że tego nie pamięta. Wielokrotnie obserwowałam potem czy możliwe było żeby to światła samochodu sąsiada dostały się przez uchylona roletę. Niestety one dają inny efekt. Niemam jak dotąd racjonalnego wytłumaczenia dla tego co widzieliśmy oboje.
Część tych zachowań znana jest w reszcie kraju.
Dzień dobry. Czytałam kiedyś, że znane powiedzenie “odpukac w niemalowane” jest również związane ze zwyczajami pogrzebowymi przedchrześcijańskimi.
Nie jest to zabobon, ale u nas jest tradycja by dawać zdjęcie zmarłej osoby bliskim ludziom na pogrzebie.
U katolików odmawia się różaniec, ale też śpiewa się pieśni. Też znam zasłanianie luster oraz układanie gałązek świerkowych na podwórku – od domu, w którym przebywa trumna ze zmarłym do bramy wyjazdowej. Moja mama przez to do teraz nie znosi zapachu świerku, bo jej się kojarzy z pogrzebem.
Znam jeszcze jeden zwyczaj- do trumny wkłada się osobiste rzeczy zmarłego, okulary, papierosy, jeśli palił. Jeśli zmarły w trumnie jest miękki w dotyku,( chodzi o policzki) to znaczy, że niedługo umrze ktoś z bliskiego sąsiedztwa. Siekierę pod trumną układano, żeby spowolnić rozkład ciała.
U mnie w okolicy jest przyjęte że jak ktoś przeleży niedzielę w trumnie to kogoś zabierze w bliskim czasie. I dość częśto tak się dzieje
Na pogrzebie mojego dziadka 8 lat temu trumna była niesiona do krzyza we wsi,żałobnicy szli na piechotę. dopiero od krzyża wsiadało się do samochodu. Na odcinku kiedy idzie się za trumna żaden samochód nie wyprzedzi trumny ani nie przejedzie w kierunku przeciwnym. Należy przepuścić nieboszczyka żeby nie pociągnąć śmierci za soba.
Ktoś z rodziny zmarłego nie powinien poprawiać wykopanego dołu na trumnę. Oznaczało to bowiem śmierć osoby, która dokonywała poprawek.
W mojej rodzinie przy wynoszeniu trumny ‘nogami do przodu’ trzykrotnie uderzano nią o próg żeby zmarły pożegnał się z domem. Wtedy otwierano wszystkie okna żeby dusza nie zatrzymała się w domu.
Gdy u zmarłego otworzyło się oko, zasłaniało się je pieniążkiem.
Kolejny zabobon to gdy trumna ze zmarłym była w domu, to po powrocie z pogrzebu domownicy i bliscy musieli siąść w tym miejscu gdzie stała trumna. Robiło się po to, aby nie bać się zmarłego i żeby się nie śnił.
Kobieta w ciąży niempowinna nosić korali na szyi, bo dziecko może mieć szyję owiniętą pępowiną.
Do 30 dni po śmierci zmarłego nie można było słuchać muzyki i oglądać telewizji.
Gdy z.wiazanki pogrzebowej odpadł kwiat, oznaczało to kolejny pogrzeb.
Kobiety w ciąży nie mogły oglądać nieboszczyka.
Polska nazwa „zabobon” pochodzi od tzw. bobonienia – niewyraźnego, mrukliwego sposobu wypowiadania słów przez wróżbitów w trakcie magicznych poganskich obrzędów. Poganstwa nie dało się, jak widać, wyplenić w Polsce do konca!! I dobrze! Wszyscyśmy z pogan!
Świetny artykuł! Dzięki! Ja kojarzę jeszcze 2 zabobony
1. Po śmierci kadzono dom palonym jałowcem – mogło to być tłumaczone tym że jałowiec ma właściwości odkażające.
2. Podobno gdy był wicher to oznaczało że ktoś się powiesił.
Tak też to slyszalam. I pamiętam z mego dzieciństwa – jeśli słychać było wycie psa – moja babcia zawsze mówiła, że właśnie ktoś umiera
Napiszę jeszcze o jednym pięknym zwyczaju, nie zabobonie. Wyjeżdżający z trumną z domu wóz (teraz samochód) zatrzymuje się przed krzyżem, który zawsze znajduje się na początku miejscowości. Tam ktoś z rodziny przemawia do zebranych sąsiadów i prosi o przebaczenie za wszystko co złego ta zmarła osoba uczyniła i prosi o modlitwę. Następnie głos zabiera jakiś sąsiad mówiąc że wybaczają i również proszą o wybaczenie. W ten sposób zmarły żegnał się że swoją wsią. Zwyczaj ten coraz mniej praktykowany, ponieważ zmarłych “umieszcza się” w kaplicach przy kościołach.
Też widziałam jeszcze niedawno na pogrzebie we wsi pod Suchowolą taki zwyczaj. Kondukt żłobny szedl z nieboszczykiem do krzyża we wsi. Tam proszono o wybaczenie i przepraszano za krzywdy które mógł wyrządzić komuś zmarły za życia.
W Kościele Katolickim na Podlasiu także jest jeszcze zwyczaj śpiewu w domu zmarłego. Niestety ta tradycja powoli ginie. Mój tata jest taką osobą prowadzącą śpiewy. Odbywa się to najczęściej przez dwa wieczory przed pochówkiem i w rok po śmierci. Tata ma taki zeszyt pisany własnoręcznie z tymi śpiewanymi modlitwach. Ludzie z kilku sąsiednich miejscowości zapraszają go przed pogrzebem na takie “śpiewania”.
Jestem z okolic Łowicza, u nas zasłania się lustra, wyłącza zegarki. Pod lub przy trumnie zmarłego także kładzie się miskę z wodą lub częściej miskę z spirytusem. Utleniający się alkohol ma neutralizować zapach zmarłego. I jeszcze znamy jeden ważny zabobon – jeśli zmarłemu otworzy się oko lub oczy to znaczy że spogląda na kogoś z zgromadzonych, kto wkrótce umrze.
Jest jeszcze jeden zabobon, że zmarłego trzeba chować przed niedzielą. Inaczej pociągnie za sobą jeszcze kogoś.
Tego nie słyszałem! Dziękuję za dopowiedzenie.
U mnie w moich okolicach na Podkarpaciu również się tak mówi, że jak ktoś przeleży niedzielę w trumnie to kogoś zabierze, ale nie przyśpiesza się pogrzebu z tego względu. I poniekąd to się sprawdza.
a ja byłam kilka razy na pogrzebie jak byłam w ciąży i patrzyłam na zmarłego , ale dlaczego się nie chodzi? chcę wiedzieć. A jak zmarły umrze w sobotę a musi leżeć 3 dni to co zrobisz?
U mnie w rodzinie poza zasłanianiem luster dodatkowo wyłączało się zegarki (te tradycyjne, analogowe). Co do piewczych – w tradycji prawosławnej jest to cały czas praktykowane, a jak to wygląda w kościele katolickim, równiez jest taka forma czuwania przy zmarłym? O sporej części opisanych przez Ciebie praktyk nie słyszałam.
W mojej wiosce, okolice Łosic, też panowały/panują podobne zwyczaje. Przy otwartej trumnie w domu czuwają, modlą się i śpiewają członkowie rodziny i osoby właśnie prowadzące śpiewanie tych specjalnych pieśni. Obrządek katolicki. Siekierę i miskę z wodą też pamiętam. U nas miały spowolnić rozkład zwłok. Zasłaniało się lustra i nie włączało radia i telewizora 7 dni. Przez 9 dni ludzie przychodzili do domu modlić się za duszę zmarłego. Trumnę z ciałem niesiono na ramionach do pierwszego krzyża. Dopiero potem trumna była wieziona.