Czy żywność liofilizowana w podróży ma sens? Na samym początku warto nadmienić, że moja wiedza o żywności liofilizowanej przed tegoroczną majówką wynosiła maksymalne minimum. Postanowiłem jednak to zmienić i spróbować czegoś nowego. Jako, że jestem człowiekiem, który lubi testować różne rzeczy zabrałem się do działania. Bardzo ważnym argumentem, który miał przeważający głos za poświęceniem czasu na liofilizaty była różnorodność posiłków, kaloryczność oraz ich waga. Jak zatem sprawdziła się żywność liofilizowana w podróży? Sprawdź sam.
Historia żywności liofilizowanej
Kiedy zacząłem grzebać głębiej okazało się, że proces liofilizacji jako pierwsi na masową skalę zaczęli stosować Amerykanie podczas II wojny światowej. Jak większość tak innowacyjnych odkryć zostało wynalezionych w czasie, kiedy były najbardziej potrzebne. Amerykanie poddawali liofilizacji osocze krwi, co sprawiało, że w prosty i zarazem bezpieczny sposób można było je transportować do miejsc objętych walkami.
W kolejnych latach, a dokładnie około roku 1960 dostrzeżono potencjał liofilizacji w odniesieniu do żywności dla kosmonautów. Wszystko po to, aby zminimalizować wagę żywności na coraz to dłuższe misje kosmiczne. W tamtych czasach przetransportowanie na pokładzie promu kosmicznego 1 kg ładunku żywności kosztowało od 40 do 70 tys. dolarów.
Jak powstaje żywność liofilizowana?
Dla przykładu weźmy, np. kotlet schabowy z ziemniaczkami. W pierwszym etapie procesu schładza się potrawę, a dobitniej ujmując zamraża do temperatury oscylującej w granicach -40 stopni celsjusza. Następnie w maszynie próżniowej przy obniżonym ciśnieniu potrawa wraca do stałej temperatury. Podczas tego procesu dochodzi do wyodrębnienia pary wodnej, co w konsekwencji pozwala na usunięcie z potrawy od 70% do nawet 96% wody.
Po co komu wyciągać wodę z żywności?
Żywność z której wyciągnięta została znacząca ilość wody jest lżejsza oraz ma mniejszą objętość. Głównym jednak plusem jest fakt, że proces liofilizacji powstrzymuje rozwój mikroorganizmów i drastycznie spowalnia procesy enzymatyczne. Na ludzki język to oznacza, że taka żywność bez kontaktu z wilgocią może leżeć i leżeć i wciąż będzie dobra nawet po jednym, dwóch a nawet pięciu latach. Znając życie i po 10 dałoby się zjeść.
Czy żywność liofilizowana to proszek?
Do momentu poszerzenia mojej wiedzy z zakresu liofilizatów byłem święcie przekonany, że to proszek, coś w stylu kubka instant. W sumie trochę się myliłem, a trochę nie. Z założenia producent zawsze robi tak, żeby fizycznie były widoczne kawałki. Jednak biorąc pod uwagę, że z takiego ziemniaka wyciągnięta jest woda to też jego struktura jest słabsza, co sprzyja kruszeniu się. Jeśli ciągniesz liofilizaty w plecaku, który lata na prawo i lewo w czasie transportu to prawdopodobnie po 2 tygodniach będzie proszek, a gdzie nie gdzie większe kawałki.
Żywność liofilizowana w podróży – Praktyczne PLUSY
1. CIĘŻAR (kg) – dla przykładu danie liofilizowane – puree ziemniaczane z serem waży 130 gram, a jego wartość kaloryczna to 445 kcal/100 gram, co daje 578,5 kcal z całej paczki. Jest to wyśmienity wynik w stosunku waga – energia.
2. ODŻYWCZOŚĆ (kcal) – każda paczka to przeważnie konkretny posiłek, który praktycznie w żadnym calu nie odbiega pod względem kaloryczności od posiłku, który zostałby przygotowany w warunkach domowych.
3. WAŻNOŚĆ (lata) – niezależnie, czy jedziesz na tydzień, miesiąc, czy rok. Jeśli liofilizat zawieruszy Ci się gdzieś i nie zostanie otworzony to masz 99%, że jest wciąż zdatny do spożycia.
4. PRZECHOWYWANIE – jedziesz w tropiki, gdzie jest gorąco i wilgotno, nie ma problemu. Liofilizaty dadzą radę. Jedziesz na Syberię zimą? Liofilizaty też dadzą radę. Nie potrzebują specjalnych warunków do przechowywania. Najważniejsze jest to, aby woda nie dostała się do środka.
5. RÓŻNORODNOŚĆ – do wyboru masz naprawdę tak duże spektrum potraw, że szok! W podróży podróży monotonia w diecie obniża wydajność organizmu.
6. SZYBKOŚĆ – do przygotowania posiłku wystarczy wrzątek (temp. 100 stopni celsjusza) i od 5 do 8 minut. Brzmi jak opcja dla leniwych smakoszy.
7. BRAK NACZYŃ – do przygotowania liofilizatu nie potrzebujesz żadnych naczyń, co sprawia, że zaoszczędzasz czas na późniejszym myciu. Każde danie zapakowane jest w opakowanie odporne na wysoką temperaturę, które służy jako pojemnik do przygotowania i późniejszego zjedzenia posiłku.
8. BRAK ŚMIECI – brzmi dziwnie, jednak większość czołowych producentów na rynku utrzymujesz, że opakowania są przyjazne środowisku i można je spokojnie spalić w ognisku.
Żywność liofilizowana w podróży – Praktyczne MINUSY
1. CENA – średni koszt posiłku, którego wartość kaloryczna wynosi w graniach 350 – 600 kcal to koszt 15 – 30 zł w zależności, czy uda się trafić na promocję. Nie jest to propozycja dla niskobudżetowego podróżnika, który stara się jak najbardziej zoptymalizować koszty podróży.
Jakiej firmy liofilizaty testowałeś?
Miałem okazję próbować kilkunastu smaków żywności liofilizowanej francuskiej firmy Voyager. Jeśli jesteś ciekaw/-a jaki jest wybór dań, a zarazem koszt liofilizatów na rynku to koniecznie zajrzyj do jednego z polskich sklepów turystycznych, który ma spory wybór w tej dziedzinie: TUTAJ
Żywność liofilizowana – gdzie przygotowywać w podróży?
Tutaj nie ma żadnej filozofii. Jeśli masz menażkę, a nie posiadasz palnika z gazem to gotujesz wodę na ognisku i zalewasz. Jeśli dysponujesz palnikiem, gazem i naczyniem to sprawę masz ułatwioną. Jeśli zastanawiasz się jakiego palnika używam aktualnie to zajrzyj koniecznie do tego wpisu: Fire Maple FMS 300 Titanium – recenzja palnika. Co do naczyń turystycznych wybrałem najlżejszy wariant firmy Optimus ważący 218 gram: Terra Solo 0,6L, który możesz znaleźć: TUTAJ
Czy w każdą kolejną podróż będziesz zabierać żywność liofilizowaną?
No jasne, że nie. Osobiście uważam, że jest to dość kosztowne udogodnienie na które mnie nie stać. Owszem, gdybym wybierał się w podróż w niedostępne rejony świata to bez wahania bym zakupił żywność liofilizowaną. Jednak jeśli jestem w stanie przewidzieć, że na trasie będą sklepy, domostwa czy przydrożne bary to wolę skorzystać z dobrodziejstw lokalnej kuchni. Trzeba być świadomym rejonu, w który się wyrusza.
Jak smakuje żywność liofilizowana?
Liofilizaty to dość ciekawy temat, kiedy zdecydowałem się zabrać je na majówkę byłem szalenie ciekawy jak będą smakować. Myślę, że satysfakcjonującą odpowiedź na to pytanie znajdziesz w vlogu, który powstał przy okazji tegorocznej majówki.
Wpis powstał przy współpracy ze sklepem podróżniczym SKALNIK.
komentarze: 7
Ja uwielbiam liofilozowane OWOCE, nawet w domowych warunkach 😀
Cześć! Nie miałam okazji próbować takiej żywności, ale widzę, że jest wiele nowych smaków do odrycia. Jeśli faktycznie jedynie cena jest tu jedynym minusem, może któregoś letniego dnia uda mi się sprawdzić. Dzięki!
@EwelinaGac:disqus – myślę, że będzie to dość ciekawe nowe doświadczenie. A z ceną można pokusić się o poszukanie jakichś promocji czy nawiązanie z jakąś firmą od liofilizatów współpracy. 😉
Ta żywność kojarzy mi się z bajką Astroszajbusy, która oglądałam w dzieciństwie, haha.
@melodylaniellaevans:disqus – szok! Teraz to ja pierwszy raz słyszę o takiej bajce! Leciała w telewizji? 😀
Sporo plusów… w życiu o tym nie słyszałam!!! 🙂